sobota, 4 kwietnia 2015

ZAWIESZAM

Zawieszam bloga do odwołania. Jestem TU i TU.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 19.

Brnęła przez niewielkie zaspy śniegu uważając, aby się nie poślizgnęła. W myślach przeklinała ten śnieg, lód a przede wszystkim zimę. Dopadła z radością drzwi od mieszkania i otworzyła je. Wytarła całkowicie mokre buty o wycieraczkę zdejmując płaszcz.
- Kevin już jestem! - krzyknęła, ale odpowiedziała jej cisza. - Znowu spotkał się z kolegami. - mruknęła zrezygnowana nastawiając wodę na herbatę. To była rzecz, której teraz potrzebowała.
W międzyczasie udała się do sypialni po koc i włączyła telewizję w salonie. Zalała herbatę i usiadła z nią na sofie okrywając się kocem. Znalazła jakiś film i zaczęła go oglądać pijąc gorący napój. Poczuła jak ciepło rozchodzi się po jej ciele. Czuła się dobrze choć nie była zadowolona z faktu, że musiała iść tak długą drogę z przystanku do domu. Nowego mieszkania.
Mieszkali ze sobą niecały tydzień i Elena musiała stwierdzić, że nie było źle. Często, gdy wracała z pracy, Kevina jeszcze nie było w domu. Miała cały, ogromny dom dla siebie, do którego nie mogła się jeszcze przyzwyczaić. Cały czas myliła pokoje z układem pomieszczeń w swoim starym mieszkaniu. Nie miała też do nikogo blisko jak wcześniej. Musiała jechać autem lub jak dzisiaj iść.
Wyłączyła telewizor i przymknęła oczy kładąc się na sofie. Pojawił się jej widok roześmianego Hoffmana, uśmiechniętego Reusa i zamyślonego Durma. Chciała ich odwiedzić, ale wiedziała, że szansa na powodzenie jest u Jonasa. Reszta unikała jej i nie chciała mieć z nią do czynienia.
Zacisnęła mocniej powieki, ale zniknął tylko Hofmann. I Marco, i Erik  zostali w jej umyśle. Starała się to zignorować, ale udało się po pewnym czasie. Zasnęła a dwie postacie zniknęły.
Obudziło ją trzaskanie drzwiami. Automatycznie otworzyła oczy i zobaczyła sfrustrowanego Großkreutza wchodzącego do domu. Delikatnie się podniosła, ale on nawet na nią nie spojrzał. Zamiast tego usiadł na krześle chowając twarz w dłoniach.
Brunetka wstała i podeszła do chłopaka. Gdy dotknęła jego ramienia, spiął się, ale nie zareagował. Zajęła krzesło tuż obok niego i czekała aż coś powie. Nie chciała wyciągać z niego na siłę. Po prostu siedziała cierpliwie.
Po kilku minutach uniósł wzrok na nią a w jego oczach zobaczyła nienawiść. Przeraziła się, bo była skierowana do niej. W głowie przeszło jej milion myśli i sytuacji. Jednak jedna wydawała się słuszna do tego zdarzenia.
Kevin się dowiedział, że spała z Reusem.
- Kevin, to było... - zaczęła, ale on jej przerwał uderzając ręką o blat.
- Ufałem ci! - oświadczył podniesionym głosem. - A ty to wykorzystałaś!
Już chciała odpowiedzieć, gdy zdała sobie sprawę, że nie o to chodziło Kevinowi co jej.
- O czym ty mówisz? - spytała wprost.
- O czym? - powtórzył i parsknął śmiechem. - Oszukałaś nas. Nie tylko mnie, ale też Marco. Powinnaś się wstydzić.
- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - zirytowała się panna Wright. Nadal nie wiedziała co chodziło po głowie Großkreutzowi.
Na jej pytanie prychnął, ale wyciągnął coś z torby treningowej i rzucił na blat.
Było to dzisiejsze wydanie Bilda. Z jej małym artykułem. Szybko przewróciła strony gazety szukając swojej notki w mniejszych rubrykach, bo tak umawiała się z szefem. Jednak nie było go tam.
Spojrzała zdziwiona na piłkarza a ten rzucił:
- Dziewiętnasta.
Posłusznie przerzuciła strony i ukazał jej się obszerny artykuł na dwie strony. Wytrzeszczyła oczy, bo to nie było jej dzieło. Spojrzała na podpis i ujrzała swoje imię i inicjał nazwiska. To pomyłka w drukarni, pomyślała gorączkowo.
Zaczęła czytać pierwszy akapit, ale po jednym zdaniu rzuciła gazetą przed siebie.
- To nie ja to napisałam! - krzyknęła podchodząc do leżącego "Bilda" i podarła go. - Nigdy nie oczerniałabym Borussii a szczególnie publicznie! Przecież wiesz! - spojrzała na niego, ale unikał jej wzroku.
- Już nic nie wiem, Elena. - odpowiedział po dłuższej chwili. - Chciałbym ci wierzyć, ale to co tam jest za bardzo przemawia za tobą. - dodał i zniknął za drzwiami sypialni.
Uderzyła pięścią o ścianę, ale zamiast ulgi poczuła ból i bezsilność.
Drżącymi rękoma usiadła do laptopa szukając artykułu. Cały czas miała w głowie słowa Kevina. Wpisała słowo "Bild" w wyszukiwarce i skierowała się na ich stronę. Odnalazła go i z łzawiącymi oczyma przeczytała całość. Co chwilę wierzchem dłoni ocierała oczy, bo tekst jej się rozmazywał. Sięgnęła po chusteczki wycierając rozmazany makijaż.
Gdy dokończyła czytać już nie czuła bólu. Czuła złość i bezsilność. To właśnie dzięki jej szefowi mogła stracić Großkreutza i wszystkich jego kolegów za jednym razem. Jej zleceniodawca okazał się oszustem. Zmienił jej krótką notkę na temat gry BVB na obszerny artykuł obrażający klub.
Zawsze uważała, że jest to uczciwy, porządny facet. Choć był wymagający nigdy nie miała problemu z otrzymaniem wypłaty czy jednodniowym urlopem. Jednak zobaczyła jego prawdziwe oblicze i to sprawiło, że czuła się bardzo oszukana.
Jak mogła to naprawić? Strasznie trudno było udowodnić, że to nie jej wina. Cały tekst zgrała na pendrive'a i po podaniu go szefowi usunęła go, z paluszka i swojego komputera.
Najpierw musiała wyjaśnić tą sytuację a następnie złożyć wymówienie i znaleźć porządniejszą, uczciwszą pracę. Tak wiele razy zastanawiała się dlaczego tak szybko redaktorzy się zmieniają w jej pracy i w końcu poznała odpowiedź. Mieli dosyć kłamstw.
Potem musiała wyjaśnić innym, że to nie jej artykuł. Wiedziała, że wielu jej nie uwierzy, ale miała nadzieję, że niektórzy zaskoczą ją pozytywnie.
Bo nadzieja umiera ostatnia. A ona i miłość była jej podporą do wyjaśnienia tej sprawy.

Nie obiecuję, że skończę to opowiadanie. Nie wiem nawet, czy potrafię się zmotywować do napisania 3 ostatnich rozdziałów. Jeśli nie będzie tu żadnych komentarzy, to zawieszę bloga lub usunę. Oczywiście cały czas możecie mnie tutaj zastać.

Do następnego, xx

środa, 25 lutego 2015

Jest sens?

Gdy przeprowadzałam ankietę, okazało się, że mam dużo liczbę czytelników (jak na mnie). Jednak patrząc na ilość komentarzy i odwiedziny, liczba ta zmalała. Czy opowiadanie Wam się jeszcze podoba czy mam je usunąć? Bo weny mi brakuje, a pomysły na inne opowiadanie (głównie związane ze skokami) są i kumulują się. Sama napisałam, że jak skończę tą historię, to zacznę blog z Kamilem Stochem. Tylko nie wiem, czy ten koniec już nadszedł, czy nie.
Napiszcie tu w komentarzach tylko jedno słowo ("Tak" lub "Nie)" na pytanie zawarte w tytule.
JEST SENS?

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 18.

Z jego ust wydobyło się ciche parsknięcie. Puścił ją od razu i odsunął się od niej. Nie przeskoczył na swój balkon tylko się przechadzał po jej. Intensywnie nad czymś myślał marszcząc brwi. Zacisnął usta i zerknął przelotnie na nią. Po chwili stanął ponownie blisko niej a na jego twarzy majaczył się żałosny uśmieszek.
- Wykorzystałaś mnie, prawda? - zapytał ją Erik.
Wytrzeszczyła oczy na chłopaka. Na pewno nie chciała go wykorzystać!
- Nie. - odparła Elena. - Wczoraj to ustaliliśmy. Chciałam się z tobą pożegnać i porozmawiać.
- Niezłe to twoje pożegnanie. - prychnął. - A o czym chcesz porozmawiać?
Wzięła głęboki oddech i odpowiedziała:
- O tym, co do siebie czujemy.
- Dobrze, porozmawiajmy. - zgodził się Durm zbliżając się do muru. - Ja czuję niechęć do ciebie. A ty?
- Niechęć? A kto mnie pocałował, kiedy się upiłam?
- Ja. - przyznał zgodnie z prawdą chłopak. - Czuję do ciebie niechęć, ale i tak pocałowałbym cię jeszcze raz gdybym był w tej sytuacji. - wyznał normalnym tonem jakby to była zwykła pogawędka. - A ty?
Słysząc jego wyznanie zaniemówiła na chwilę, lecz po chwili odpowiedziała pewnie:
- Jestem z Kevinem.
- No i co z tego? - zirytował się Erik podchodząc do niej bliżej. Wstrzymała oddech. - Możesz go sobie kochać a czuć coś do kogoś innego.
- Kocham go. - powiedziała jeszcze pewniej brunetka. - Do ciebie czuję... fascynację? Nie umiem tego określić. Jesteś tajemniczy, uczuciowy, wrażliwy a do tego przystojny.
- Może niech tak zostanie. - oznajmił po dłuższej chwili blondyn. - Pozostanę dla ciebie tajemniczą, uczuciową, wrażliwą a do tego przystojną osobą a ty dla mnie osobą, która zna jedną moją tajemnicę. Zapomnijmy o wszystkim co zrobiliśmy. To są tylko czyny. Na dodatek puste. Do widzenia, Eleno. - pożegnał ją dotykając jeszcze raz jej policzka i oddalił się od niej.
- Do zobaczenia, Erik. - szepnęła sama do siebie. Nadal do niej nie docierały słowa i gesty chłopaka.
A powinny już dawno.

Nazajutrz przed południem zjawił się Kevin. W ciągu nocy Elena zdała sobie sprawę, że nie była na to gotowa i nie chciała zmian w swoim życiu. Odpowiadało jej to, jak jest. Oprócz relacji z Reusem i Durmem, ale na to mogła przymknąć oko.
Gdy mieszkała sama, była niezależna, wolna. Mogła po swojemu planować cały dzień, modyfikować go w każdej chwili. Nie miała żadnych ograniczeń i zobowiązań. Musiała tylko nie wydawać całej pensji i słuchać, wykonywać polecenia szefa.
A teraz miało to się zmienić.
Przez całą, bezsenną noc zdążyła spakować część swoich rzeczy w walizki i pudła. Szczególnie starannie zapakowała zdjęcia oprawione w ramki. Były to większość zdjęcia z dzieciństwa, ale były też sprzed kilku miesięcy. To z rodzicami przed powrotem do Dortmundu lub to z Kevinem i Lennym po przyjeździe. Na samym dnie pudła schowała karteczkę od Erika. Chciała, aby choć część Durma była z nią w nowym mieszkaniu. To chore, krzyczała część jej umysłu, ale zlekceważyła ten sygnał.
Również koszulka od Marco wylądowała w walizce. Nie wiedziała czy ją kiedykolwiek założy, ale czuć było na niej perfumy Reusa. Jesteś dziwna, odezwał się ten sam głos, ale ponownie go zignorowała.
Gdy więc usłyszała dzwonek do drzwi, szybko je otworzyła. Poczuła usta chłopaka na swoich. Nie odwzajemniła gestu za co siebie skarciła. Czekałaś tyle lat, idiotko, pomyślała Elena odsuwając się od Kevina. 
Udała, że nie widziała jego zdziwienia na jej zachowanie i ręką pokazała, aby podążył za nią pokoju. Posłusznie udał się do pokoju w jej towarzystwie. Popatrzyła na pudła sprawiając, że i on spojrzał na nie. Milcząc wziął jedno z nich i wyszedł z mieszkania. Po kilku minutach wrócił i wziął następne.
Gdy ponownie opuścił jej mieszkanie westchnęła patrząc przez okno. Widziała jak Großkreutz wkłada karton do bagażnika czarnego samochodu pokrytego białym puchem. Był to śnieg.
Zbliżała się prawdziwa zima. Nie ta kalendarzowa a pogodowa. Jak na koniec listopada było dość ciepło aż do dzisiaj. Temperatura spadła poniżej zera. Co raz mniej ludzi wychodziło na dwór bez żadnego odzienia. Z każdym dniem było mniej zieleni. A tak lubiła ten kolor.
Odwróciła się i zobaczyła Kevina w drzwiach. Opierał się o nie krzyżując ręce na piersi.
- Wcale nie chcesz się przeprowadzać. - usłyszała.
W duchu przyznała mu rację, ale na głos zaprzeczyła:
- Nie o to chodzi. - westchnęła obracając wzrok ku oknu. - Śnieg.
- Nie lubisz zimy, zapomniałem. - oznajmił brunet trochę wstydliwym głosem.
Podeszła do niego na bardzą bliską odległość.
- Nie musisz pamiętać wszystkiego. Powinniśmy się poznawać a z każdym dniem będzie lepiej - powiedziała patrząc mu w oczy. - Ja się dzisiaj dowiedziałam, że świetnie wyglądasz w tej koszuli. - dodała bawiąc się guzikami jego ubrania.
- A ja, że wolisz gdy jest ciepło, bo wtedy możesz zobaczyć nas bez koszulki na meczu. - uśmiechnął się cwanie piłkarz.
Zaniosła się śmiechem odpychając Großkreutza od siebie. Wzięła torebkę i wyszła rzucając:
- Czekam w samochodzie i radzę ci się pośpieszyć, bo sobie pojadę!
Nie usłyszała szybko odpowiedzi, bo chłopak zapewne szukał kluczyków w kieszonce koszuli. Jednak po chwili usłyszała swoje imię:
- Elena! Dorwę cię!
Ponownie wybuchnęła śmiechem. Było to szczere z jej strony, ale nadal pozostawała nieugięta w swojej decyzji.
Nie chciała tej przeprowadzki.

Ten rozdział jest mega krótki, za co przepraszam, ale nie mam siły go poprawiać. Leżę chora w łóżku i szczerze mówiąc, nie chce mi się nic robić, ale od 2 tygodni nic nie dodałam (przez mała ilość komentarzy) i stwierdziłam, że w końcu trzeba.
Enjoy!

PS Jest tu ktoś jeszcze?

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 17.

Obudziły ją promyki słońca przedostające się przez żaluzje. Uchyliła lekko powieki przysłaniając ręką światło. Podniosła się patrząc na chłopaka, który jeszcze spał. Jego odsłonięta klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie. Natomiast włosy były potargane przez palce Eleny co dodawało mu tylko uroku.
Brunetka uśmiechnęła się na ten widok i udała się do kuchni wcześniej ubierając szlafrok. Wyciągnęła z lodówki wszystkie potrzebne jej rzeczy ciesząc się, że Kevin uzupełnił swoje zapasy. Postawiła je na stole i schyliła się wyciągając z szafki patelnię. Zaczęła robić naleśniki, które w połączeniu z nutellą szybko przyciągnęły do kuchni piłkarza.
Po kilku minutach pierwsza porcja wylądowała na talerzu, więc po paru minutach pojawił się Kevin w samych bokserkach. Pocałował ją krótko, ale z uczuciem i zabrał się do jedzenia naleśnika. Elena parsknęła śmiechem, ale nie skomentowała tej sytuacji. Dokończyła swoją robotę i usiadła obok chłopaka. Jedli nie odzywając się do siebie, bo dopiero teraz poczuli jak są głodni.
Gdy skończyli, Großkreutz zaoferował zmywanie naczyń. Sama panna Wright usiadła obserwując jego poczynania. Chwilę później przypomniał się jej ważna rzecz. Wstała i zbliżyła się do bruneta kładąc mu dłoń na nagich plecach. Odwrócił się unosząc jedną brew.
- Mogę skorzystać z laptopa? - spytała nie zdejmując ręki. Kiwnął głową z powrotem wracając do przerwanego zajęcia.
Poszła do sypialni biorąc urządzenie i wracając z nim do kuchni. Włączyła go, wpisała hasło i otworzyła pocztę. Serce jej przyspieszyło, gdy zauważyła nową wiadomość. Była z pracy. Szybko ją otworzyła pochłaniając wzrokiem jej zawartość po czym pisnęła z radości.
Kevin spojrzał na nią zaskoczony i kiedy wytarł ręce w ręcznik, dołączył do niej. Dziewczyna zarzuciła mu swoje ręce na szyję i mocno się do niego przytuliła odnajdując jego usta. Pocałowała je z radością, bo ona z niej emanowała. Odwzajemnił gest pogłębiając go.
- Co świętujemy? - zapytał z uśmiechem odrywając się od dziewczyny.
- Bild zaakceptował mój artykuł i za tydzień pojawi się w prasie!
- Ty dla nich pracujesz? - spytał nieco podejrzliwie Kevin pesząc pannę Wright.
- Tak.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś? - zadał pytanie z wyrzutem.
- Tak wyszło. - odparła nieśmiało Elena.
- Żartowałem, Elena. - oznajmił widząc jej minę. Po chwili wybuchnął śmiechem a dziewczyna do niego dołączyła. Przytulił ją do siebie i wyszeptał jej do ucha:
- Bardzo się cieszę i jestem z ciebie dumny.
Wkrótce siedzieli w samochodzie i jechali w kierunku jej mieszkania omawiając szczegóły przeprowadzki.
- Przyjadę jutro i zabiorę część twoich rzeczy. - zaproponował Kevin.
- Okay. - zgodziła się Elena chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat.
Wcale nie była pewna czy to dobry ruch. Wiedziała, że Großkreutz tego chciał, ale czy to był powód aby się zgadzać? Zrobiła to pod wpływem impulsu. I mogła tego żałować. Lubiła mieszkanie chłopaka. Było duże, nowoczesne, ale nie mogło zastąpić jej własnego, skromnego lokum. Również nie chciała opuszczać Erika. Może nie dogadywali się jak dawniej, ale wiedziała, że on potrzebuje przyjaciół. A teraz miała go opuścić. Bolało ją to, ale nie dopuszczała do siebie tego stanu.
Dotyk na jej ramieniu wyrwał ją z własnych myśli. Spojrzała na bruneta, który pochylił się, aby ją pocałować na pożegnanie. Nie odrzuciła tego pocałunku, ale też nie była w niego do końca zaangażowana. Wysiadła z auta i pomachała na odchodne swojemu chłopakowi.
Idąc po schodach do swojego mieszkania postanowiła złożyć wizytę Durmowi. Nie wiedziała czemu teraz, ale nie kierowała się rozsądkiem. Kierowała się sercem.
Stanęła przed drzwiami i wyciągnęła rękę w kierunku dzwonka, ale w tej samej chwili drzwi się otworzyły. Ujrzała Jonasa, który na jej widok od razu się uśmiechnął.
- Cześć, Jonas. - przywitała się z nim Elena. - Jest Erik?
- Tak, na balkonie. - odparł szybko chłopak po czym dodał. - Nie przeprosiłem cię za tamto.
Brunetka powróciła myślami do sytuacji, gdy zobaczyła konwersację Hofmanna z Durmem.
- To ja przepraszam, bo to ja ci grzebałam w telefonie.
- Nie, nie, nie. - zaprzeczył chłopak. - Powinienem ci powiedzieć. Może nie o wszystkim, ale o części na pewno.
- No to jesteśmy kwita. - obdarzyła piłkarza uśmiechem, który odwzajemnił.
- No to... na razie! - pożegnał się Jonas, ale widząc jak dziewczyna kieruje się w stronę swoich drzwi, dodał. - A ty nie do Erika?
- Nie, pogadamy na balkonie. - mrugnęła do niego i pomachała na odchodne zamykając drzwi.
Gdy brunet zniknął jej z pola widzenia, zdjęła kurtkę i udała się na balkon. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo się denerwuje tą rozmową.
Po wejściu od razu go zauważyła. Stał przy barierce popijając piwo. Jak zwykle, pomyślała dziewczyna. Również podeszła do barierki odwracając się w jego stronę.
Spojrzał na nią, ale szybko się obrócił. Unikał jej. Znowu. Ponownie ją ignorował tak jakby nic się pomiędzy nimi nie wydarzyło. Nie chciała tak się z nim żegnać. Był to najgorszy scenariusz z możliwych.
- O co ci znów chodzi?! - zapytała zirytowana panna Wright.
- O co mi chodzi? - odpowiedział pytaniem na pytanie Durm zawieszając na niej wzrok. - O nic.
- Przestań kłamać! Powiedz mi prawdę! - krzyknęła zduszonym głosem reflektując się szybko. Byli na dworze i każdy ich mógł usłyszeć.
- Chcesz znać prawdę? - zapytał przeskakując przez balkon jak wcześniej. Kiwnęła głową obserwując jego ruchy.
Bez słowa zbliżył się do niej wsuwając palce w jej włosy. Uniosła brew wiedząc, że zaraz ją pocałuje. Jednak Erik zaprzestał na tym. Od jego twarzy dzieliły ją centymetry.
- Pocałuj mnie. - wypalił chłopak przenosząc swoją dłoń na jej policzek. Przejechał nią od kości policzkowych aż po żuchwę.
- Ale... Kevin... - zająknęła się Elena, bo nie wiedziała co zrobić.
Z jednej strony przypomniały się jej odczucia w stosunku do Durma, kiedy omało się nie pocałowali. W tamtej chwili chciała tego jak i teraz.
- Nie myśl o nim. - syknął blondyn.
Nie zastanawiając się długo złożyła na jego wargach delikatny pocałunek, który on zamienił w namiętny. Jego dłoń ponownie znalazła się w jej włosach a druga powędrowała na plecy. Panna Wright położyła dłonie na jego ramionach i stanęła na palcach chcąc zmniejszyć odległość między nimi.
I tak jutro mnie tu nie będzie, powiedział jej głosik w głowie, który ją orzeźwił. Zatrzymała się i lekko odsunęła od Durma. Spojrzał na nią zdziwiony a ona tylko wyszeptała:
- Jutro się wyprowadzam stąd do Kevina.

Mógł być lepszy...
Od razu przepraszam za to opóźnienie, ale tak wyszło... Mam nadzieję, że to już się nie powtórzy.
Borussia wygrała (w końcu) z Freiburgiem, więc perfect evening się szykuje z trenem Kochanowskiego.
Do następnego, xx

czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 16.

Gdy wyszli ze stadionu Borussii Dortmund, udali się wspólnie do samochodu i wsiedli do niego zapinając pasy.
- Do ciebie czy do mnie? - rzucił Kevin odpalając silnik.
- Do ciebie. - odparła natychmiast Elena.
W milczeniu odpalił silnik i ruszył z parkingu. Jechali dość długo, bo nie tylko oni wracali ze stadionu. Blisko 70 tysięcy fanów pragnęło bezpiecznie i szybko znaleźć się w domu. Z tego powodu droga zajmująca maksymalnie 20 minut zajęła około godzinę. Nie przejmowali się tym, bo wiedzieli że mają dla siebie całą noc.
- Dlaczego Marco tak się zachował? - w pewnej chwili rzuciła pytanie Elena.
Kevin spojrzał na nią przez chwilę po czym odparł:
- Nie wiem. Zwykle się tak nie zachowuje. Ostatnimi dniami unika cały zespół i nie pali się do rozmowy z nami.
- Może przez Caroline? - zasugerowała brunetka wyglądając przez okno. Byli blisko mieszkania chłopaka.
- Może. - mruknął parkując w garażu.
Zgasił silnik i wysiadł z auta. Podszedł do drzwi od strony dziewczyny i szybkim ruchem je otworzył. Gdy stanęła na chodniku, objął ją ramieniem. Ruszyli do bloku powolnym krokiem.
- Jesteś bardzo zmęczony po meczu? - zapytała go panna Wright. - Może gorąca kąpiel?
- Z tobą zawsze. - odpowiedział Großkreutz z uśmiechem na twarzy.
- Chciałbyś.
- Chciałbym.
- A ja nie chcę...
- To cię zaciągnę. - pogroził jej Kevin.
- ...chcę w łóżku. - dokończyła swoją myśl Elena z triumfalnym uśmieszkiem na ustach.
Znajdując się pod drzwiami mieszkania chłopak je szybko otworzył. Brunetka weszła do środka, ale zaraz została odwrócona w stronę bruneta. Objął jej twarz dłońmi i zachłannie wpił jej się w wargi. Westchnęła w duchu odwzajemniając pocałunek i kierując się po omacku do sypialni. Gdy się tam znaleźli Großkreutz popchnął ją na łóżko sam się nad nią pochylając. Powoli zjechał swoimi ustami na szyję robiąc "malinki" na skórze dziewczyny. Zaczerwieniła się odrobinę, ale nie przeszkodziła mu w jego poczynaniach. Sama otoczyła swoimi nogami biodra chłopaka i przyciągnęła go do siebie. Jęknął a po chwili poczuła jak jego penis "staje". Chłopak w zamian zdjął jej koszulkę i zanurzył swoją twarz w jej piersiach wywołując coraz krótsze, częstsze oddechy Eleny. Nie pozostała mu dłużna i zgrabnym ruchem również pozbyła się jego koszuli i po chwili jeździła palcami po jego muskulaturze. Pod opuszkami palców poczuła przyspieszone bicie serca i niezmiernie ją to zadowoliło.
- Elena. - usłyszała swoje imię i na moment zaprzestała swoje poczynania. - Zamieszkaj ze mną.
Oderwała się od niego przewracając się na brzuch.
- Czemu?
- Bo cię kocham i chcę się codziennie budzić u twego boku.
- Mówiłam ci, że to za wcześnie. - wyjaśniła powoli chcąc wybrnąć z tej rozmowy.
- Proszę. - Kevin spojrzał na nią swoimi oczami.
- Muszę się zastanowić. - odpowiedziała czując jak chłopak kreśli wzory na jej dłoni. Było to przyjemne.
- Proszę. Mogę paść ci na kolana, jeśli chcesz.
- Dobra. - zgodziła się panna Wright po czym dodała widząc dezorientację chłopaka. - Padnij mi na kolana, chłopie.
Na komendę brunet stoczył się z łóżka i uklęknął wyciągając przed siebie ręcę a następnie zawołał:
- Eleno Wright, błagam cię abyś zamieszkała w tym zacisznym i przytulnym mieszkaniu ze mną, Kevinem Großkreutzem. Obiecuję, że przeżyjemy masę przygód i nie będziesz się nudzić, królewno. Czy wysłuchasz mojej prośby, o pani?
- Zgadzam się. Powstań, człowieku.
Ochoczo wstał i znalazł się obok niej ponownie odnajdując jej usta i całując je. Jednak tym razem położył rękę na jej biodrze a po chwili szukał zamka od dżinsów. Złapała go za rękę. Zamarł na chwilę, ale ona tylko go nakierowała i mógł kontynuować swoje działania. W szybkim tempie pozbył się jej spodni jak ona jego. Byli w samej bieliźnie co im ewidentnie przeszkadzało, ale nie chcieli niczego przyspieszać. Zamiast pozbycia się ubrań Elena przytuliła się do Großkreutza.
Leżeli obok siebie wsłuchując się w swoje nierównomierne oddechy. Przed oczami dziewczyny stanął Erik. Ciekawe czy znowu pije, przemknęło jej przez myśl. Szybko ją od siebie odgoniła, ale za to pojawił się w jej głowie Reus. Jego zachowanie podczas meczu i po utkwił jej w pamięci tak, że nie mogła go wyrzucić z głowy. Czemu o nich myślę, zapytała siebie samej w duchu, ale nie znała odpowiedzi. Musiała jakoś zapomnieć o nich, chociaż to było cholernie trudne. Jednak wiedziała jak to zrobić.
Podniosła się odrobinę szukając kontaktu wzrokowego z Kevinem. Nie musiała. Cały czas ją obserwował. Nie spuszczając z niego wzroku uśmiechnęła się lekko spoglądając na szufladę, w której się znajdowały prezerwatywy. W mig brunet pojął o co chodzi i oderwał się od niej by po nią sięgnąć.
Gdy ponownie się obok niej znalazł, objął ją w talii. Przesunął swoje ręce na zapięcie stanika i je rozpiął. Biustosz opadł na podłogę. Elena schyliła się nieco i zsunęła po nogach jego bokserki. On w tym samym czasie pozbył się jej stringów.
Ponownie na nią spojrzał a w jego oczach ujrzała podążanie. W tym momencie nic innego nie mogło jej bardziej podniecić. Pochylił się na chwilę otwierając paczuszkę i używając jej zawartości na sobie.
Ich wargi ponownie się ze sobą złączyły a ciała przylgnęły do siebie. Znowu Elena leżała na plecach tym razem bez ubrań czując na sobie bruneta. Gdy oderwał się od jej ust, wiedziała że zaraz dojdzie do tego. Czując jak fala ciepła rozchodzi się po jej ciele odchyliła głowę do tyłu wydając z siebie cichy jęk. Z jego ust wyrwał się podobny dźwięk co ją doprowadziło do szaleństwa. Poruszyła biodrami chcąc poczuć jeszcze więcej. On również tego pragnął i sam do tego dążył. Chwilę po tym nastąpiła kolejna fala ekstazy, która zamroczyła ich na krótki czas, ale nie żałowali.
Nie mieli czego.

Przepraszam. Ten rozdział jest do bani...
Już jutro rusza Bundesliga! Cieszycie się? Ja bardzo! Znowu ten dreszczyk emocji przy meczach BVB.
Wraz ze startem niemieckiej ligi rusza moje drugie opowiadanie. Serdecznie zapraszam i mam nadzieję, że zostaniecie tam na dłużej!

Hasta la vista, xx

PS Brawo Polska! Półfinał jest Nasz!

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 15.

Z frustracji opadła na krzesełko. Spojrzała na telebim widząc tą sytuację ponownie. Z westchnieniem popatrzyła na czas i wynik. Czterdziesta minuta a stan bezbramkowy. Po raz drugi zmarnowana setka Reusa. I nie ważne było jak piękne dostał podanie od Kevina. Ważny był wynik.
Gdy sędzia zagwizdał koniec pierwszej połowy odwróciła niechętnie głowę w prawo. Nie mogła już dłużej udawać, że jest skupiona na meczu. Musiała teraz z nią rozmawiać. Wzdrygnęła się lekko wykrzywiając twarz w sztucznym uśmiechu.
- Świetny mecz, prawda? - Elena spytała ją z przesadną uprzejmością. - Dwie zmarnowane setki Reusa.
- Marco. - poprawiła brunetkę blondynka. - Jaka setka? To prędkość z jaką biegł?
- Nie. Setka to stuprocentowa sytuacja. - wyjaśniła spokojnie śmiejąc się w duchu z jej niewiedzy.
- Ah! Już rozumiem. - ucieszyła się jej towarzyszka. - Mam nadzieję, że jednak coś strzeli w końcu niedługo mija nasza dwumiesięcznica!
- A co ma jedno do drugiego?
- No, przecież jest moim chłopakiem. - dobitnie zaznaczyła blondynka. - A jako mój chłopak powinien dla mnie strzelać gole i je mi dedykować!
Ja pierdolę, pomyślała Elena kończąc rozmowę słowami:
- Jak tak chcesz, Caro. Idę się przejść.
Zostawiła dziewczynę Marco schodząc do baru po piwo. Nie czekała długo. Po dziesięciu minutach wracała do blondynki myśląc o tym jak bardzo jej nie lubi.
Nie było to spowodowane jej związkiem z Reusem a raczej jej inteligencją. A dokładniej mówiąc jej brakiem. Zachowywała się jak typowa blondynka choć wiedziała, że nie wszystkie są takie. Ponadto irytował ją fakt, że piłkarz tak się poniża będąc z nią. Jednak musiał patrzył na jej urodę, która była przeciętna według Eleny.
Usiadła obok Caroline biorąc łyk alkoholu i z nudów zaczęła obracać w dłoni kubek. Zauważyła na niej podobiznę Erika Durma. Uśmiechnęła się lekko na ten zbieg okoliczności. W końcu byli sąsiadami. Tylko sąsiadami, pomyślała smutno brunetka. Chciała, aby w jego oczacj była osobą godną zaufania a nie obcą dziewczyną
Od tamtego dnia Erik odsunął się od niej. Znowu był chłodny. Stał się tym samym dupkiem za jakiego go miała na początku. Owszem, nie ignorował jej, ale też nie rwał się do rozmowy. Na początku próbowała to naprawić, lecz widząc opór chłopaka, dała sobie spokój. Miała co robić niż tylko naprawianie relacji z blondynem.
Rozpoczęła się druga połowa i Elena mogła się skupić na meczu a nie na ex-obecnej dziewczynie Reusa. Wraz z gwizdkiem sędziego nie zmieniła się gra Borussii. Nadal Marco pudłował co doprowadzało do szaleństwa dziewczynę. Wiedziała, że to było do niego nie podobne i coś musiało go dekoncentrować. Spojrzała na prawo i próbowała skojarzyć ze sobą te dwa fakty. Caro zajmuje mu myśli? Nie była do tej opcji przekonana, więc ją porzuciła. Z resztą, jak jej przemknęło przez głowę panny Wright, nie była ona od zamartwiania się nad losem piłkarza.
Zbawienie przyszło pod koniec meczu. Dzięki świetnemu podaniu Matsa Hummelsa do Kevina, chłopak znalazł się w idealnej sytuacji strzeleckiej, którą zmarnował. Jednak nieopodal niego Aubameyang dobił futbolówkę, która wpadła pod jego nogi. Z głośników wybrzmiała przyśpiewka znana każdemu kibicowi BVB i po chwili cały stadion skakał z radości śpiewając "Ole' jeztz kommt der BVB!". I również Elena pisnęła z radości wypuszczając z rąk pusty kubek, który spadł na głowę Caroline. Nie zamierzała przepraszać, bo uznała to za karę za nieoglądanie meczu przez blondynkę.
Przyjemne ciepło przeszło przez jej ciało, gdy widziała skaczących z radości Kevina i Pierra-Emericka. Tylko Marco i Roman Weidenfeller nie podbiegli do pozostałych. Drugi z oczywistych względów, ale również wyraził swoją radość zaciskając rękę w pięść i unosząc ją z triumfem do góry. Za to pierwszy jak gdyby nie padł gol ustawił się na swojej pozycji. Zirytowała się na chłopaka i przyrzekła sobie, że mu to wypomni i wyjaśni.
Jednak po meczu bardzo trudno było jej się dostać do szatni. Z pomocą przyszła jej Cathy Fischer, dziewczyna Hummelsa, która znała tutejszych ochroniarzy i bez trudu zaprowadziła ją przed szatnię. Tam obie czekały na chłopaków wychodzących z szatni. Tylko Caroline z nimi nie było, ale Elena nie paliła się, aby o tym wspominać.
Po pięciu minutach czekania pierwszy wyszedł Mats witając się z dziewczynami i zbierając gratulacje za mecz. Chwilę później brunetka została sama.
Nie musiała czekać długo, bo po pewnym czasie wyszedł ten, co pudłował. Marco Reus. Nie zwrócił na nią uwagi, więc zatrzymała go łapiąc za ramię. Widząc ją chciał się wyrwać, ale zjechała ręką niżej łapiąc go za przegub nadgarstka.
- Pogadajmy. - zaczęła Elena.
- O czym?
- O tym jak chamsko się zachowałeś w stosunku do drużyny. - puściła go krzyżując ręce na piersi.
- Bo pudłowałem? Bo nie potrafiłem trafić do bramki? - spytał kpiąco przeczesując palcami oklapłe włosy. - Każdemu to się zdarza.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi.
- A o co?
- Nie cieszyłeś się z gola tylko sobie poszedłeś. - rzuciła czując jak się denerwuje z powodu jego zachowania.
- Bolała mnie noga. - wyjaśnił spokojnie.
- Nie wyglądało na to. - odparła wiedząc, że kłamie.
- Widocznie dobrze umiem maskować ból. - wycedził marszcząc brwi.
Chciała mu odpowiedzieć, ale w tej samej chwili wyłonił się z szatni jej gwiazda dzisiejszego wieczoru.
Od razu do niego podbiegła zawieszając mu ręce na szyi i całując prosto w usta. Odwzajemnił gest obejmując ją w talii. W jakiś sposób chciała mu podziękować za to co zrobił na boisku. Była z niego dumna.
Odsunęła się nieznacznie od niego uśmiechając się. Pochylił się nad jej uchem i wyszeptał:
- Widzę, że ubrałaś mój prezent.
Zaśmiała się tak cicho, że tylko on mógł go usłyszeć. Tak, miał rację. Założyła koszulkę Borussii z nazwiskiem "Großkreutz" i z dziewiętnastką na plecach. Co prawda miała drugą, Reusa, w szafie, ale nie wspominała o tym. Po co? Chłopak ewidentnie jej unikał. A ona w końcu była szczęśliwa.
Odsunęła się od Großkreutza i odwróciła się przodem do blondyna, który tylko się im przyglądał. Spojrzała na niego lekko wyzywająco. Uniósł zdziwiony brew i przeniósł wzrok na obiekt za nimi. Równocześnie się odwrócili. W ich stronę zmierzała Caroline.
Elena przewróciła oczami i łapiąc chłopaka za rękę udała się w kierunku wyjścia. Miała na dzisiaj dosyć Marco i Caro. Chciała pobyć z Kevinem. U niego bądź u niej.
Chociaż byli parą od dwóch miesięcy żadne nie zrobiło ruchu w stronę, aby razem zamieszkać. Odpowiadało im tak jak jest. Mieli trochę prywatności i spokoju od siebie. Pomimo miłości do Kevina, Elena nie wyobrażała sobie całego dnia spędzonego w jednym domu z chłopakiem skoro mieli siebie dość po paru godzinach. Zwykle wtedy się kłócili. Były to jednak przyjazne sprzeczki i zwykle kończyły się wylądowaniem w łóżku.
Nie przeszkadzały jej te rozmowy przeistaczające się w niewinny seks, ale nie chciała tego tak często. Chciała wszystko powoli, napawać się każdą pieszczotą, dotykiem. Pragnęła jak najdłużej zachować w pamięci te wspólne chwile z Kevinem.
Chłopakiem, który w końcu odwzajemnił jej miłość.

Jestem zadowolona z rozdziału.
Á propo - jeśli ktoś ma Wattpada to jestem tam pod tym samym nickiem, więc zapraszam. Odwdzięczam się za obserwację.

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 14.

Momentalnie cało ciało Eleny zesztywniało a jej serce mocniej zabiło. Wzięła gwałtowny oddech próbując się rozluźnić.
Bez skutku.
Spojrzała ponownie na Marco usiłując odczytać jakiekolwiek oznaki kłamstwa. Jedynym znakiem było unikanie jej wzroku.
- Kiedy? - spytała dziewczyna, ale chłopak zrozumiał.
- Parę dni temu była impreza u Jonasa. - zaczął a ona kiwnęła głową, że o tym wie. - Odwoziłem wszystkich do domu w tym Kevina. Wtedy powiedział, że nie rozumie dlaczego go ignorujesz, bo on się stara i że jesteś dla niego ważna i cię kocha.
Parsknęła śmiechem na nie dosłowność Großkreutza i rozluźniła się nieco. Jednak chwilę poczuła ukłucie w sercu. To było rozczarowanie.
- Blondasku, ja wiem, że się starałeś, ale on może mnie kochać jak siostrę. - wyjaśniła z przekąsem, na co prychnął.
- Gdybyś dała mi dokończyć zamiast perfidnie przerywać, to byś wiedziała, że tak nie jest. Chcąc podtrzymać temat spytałem o Lisę. A on odpowiedział, że nic dla niego nie znaczy i poszedł z nią tylko dlatego, że go poprosiła. Po chwili dodał, że z nią nie rozmawia odkąd go pocałowała i ma nadzieję, że się nie dowiesz.
- Za późno. - dodała cicho Elena.
- A na koniec podsumował, że nie może nic czuć do Lisy, bo kocha ciebie.
- To czemu mi tego nie powiedział? - wyrwało się brunetce zanim zdążyła pomyśleć.
Oboje znali odpowiedź, ale i tak Reus wyjaśnił:
- Z tego samego powodu co ty mu.
- Jaką mam pewność, że nie kłamiesz? - zapytała się go podejrzliwie.
- A ufasz mi? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Milczała.
Nie wiedziała czy mu ufa. Na pewno darzyła zaufaniem Kevina. On jej to pokazał na przestrzeni lat ich przyjaźni. Erik pomimo, że posłuchał jej i odprowadził do łóżka, okłamał ją, przemilczał sprawę pocałunku.
Ale czy Marco zasługiwał na jej zaufanie? Nie zawiódł jej po ich ponownym spotkaniu. Ani razu.
- Tak, ufam ci. - odpowiedziała wreszcie pewna swoich słów.
- To wiesz, że nie kłamię. - uśmiechnął się lekko po czym wskazał głową w kierunku drzwi. - Ja już pójdę, bo pewnie chcesz się z nim zobaczyć. - zakończył wstając i kierując się w kierunku drzwi.
Elena podbiegła do niego łapiąc go za ramię. W tej samej chwili odwrócił się i zderzyła się z jego klatką piersiową. Złapał ją w talii i parsknął śmiechem nie wypuszczając jej z objęć. Schylił głowę i złożył jeden, mokry pocałunek na jej szyi. Westchnęła przymykając na chwilę oczy. Następnie objęła go za szyję i pocałowała go prosto w usta.
Nie wiedziała co nią kierowało, aby to zrobić, ale nie żałowała tego. Gdy czuła jak dotyka jej ud a po jej plecach przebiega przyjemny dreszcz, jej decyzja stawała się jeszcze słuszniejsza. Gdy czuła jak obdarza namiętnymi pocałunkami jej usta, szyję, dekolt, nie pragnęła niczego innego.
W końcu oparła swoje czoło o jego. Oboje ciężko oddychali uśmiechając się lekko. Czuli zadowolenie z przebiegu całej sprawy. Nie żałowali tego a przynajmniej Elena. Chciała mu w jakiś sposób podziękować za to co zrobił dla niej. A że w taki sposób podziękowała, nie był ważny.
- Muszę już iść. - szepnął całując ją w czoło i wychodząc przez drzwi.
Stała przez chwilę patrząc jak zamyka za sobą drzwi po czym usiadła na kanapie analizując jeszcze raz słowa Reusa.
On ją kocha.
Kevin ją kocha.
Kevin Großkreutz ją kocha. I nie jak brat siostrę.
Jak chłopak dziewczynę.
Uśmiechnęła się do siebie. Tyle lat czekała na odwzajemnienie jej uczuć i w końcu to się stało. W tej chwili nie obchodził ją Reus czy Durm.
Obchodził ją Kevin. Chłopak, który wyciągnął do niej pomocną dłoń, stał się jej przyjacielem, towarzyszem przy oglądaniu meczy.
Muszę go zobaczyć, pomyślała i bez zastanowienia wyszła z bloku wcześniej zamykając drzwi. Elena zamówiła taksówkę i z niecierpliwieniem czekała na nią. Gdy przyjechała, niemal od razu się do niej wpakowała rzucając adres Großkreutza. Drogę przebywaną w 10 minut pokonała w 20 minut przez rosnące z każdą godziną korki.
Ze zdenerwowania i irytacji wybijała rytm palcami. Nie wiedziała co powie mu, gdy go zobaczy. Wyobraziła sobie minę chłopaka gdyby oznajmiła mu "Cześć Kevin! Kocham cię tak jak ty mnie!". Uśmiechnęła się gorzko na samą myśl o tym. Będę improwizować, postanowiła wysiadając z pojazdu. Pobiegła pod jego klatkę i zadzwoniła pod dziewiątkę. Gdy czekała próbowała wymyślić jakikolwiek scenariusz spotkania.
- Halo? - usłyszała głos Kevina i mimowolnie przeszły jej ciarki po plecach.
- To ja, Elena. - oznajmiła niepewnie a słysząc ciszę dodała. - Chciałam z tobą pogadać.
Chwilę później usłyszała dźwięk odblokowanych drzwi. Otworzyła je i weszła do środka kierując się pod drzwi Großkreutza. Gdy stanęła przed nimi spanikowała. Zdała sobie sprawę, że wcale nie chce tam iść.
- Dasz radę, Elena. - powiedziała cicho do siebie biorąc głęboki oddech i naciskając klamkę.
Ujrzała w nich Kevina. Stał oparty ręką o ścianę z niedbałą fryzurą. Obdarzył ją smutnym spojrzeniem. W tym wzroku krył się żal, ból. Poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku.
- Kevin, ja... - zaczęła, ale nie wiedziała za bardzo jak zakończyć. I ten przeszywający ją wzrok. Po raz pierwszy dostrzegła w nich tyle odkąd się znali. - Przepraszam chociaż i tak wiem, że to są tylko słowa, które niczego nie zmieniają. - spuściła wzrok na podłogę.
- Dlaczego?- zapytał ją zbliżając się do niej. - Znowu cię zawiodłem?
Pokręciła przecząco głową.
- To ja sobie coś ubzdurałam. - westchnęła na dotyk ciepłej dłoni chłopaka na swojej.
- Może oboje sobie coś ubzduraliśmy. - szepnął przenosząc swoją rękę na jej twarz.
Wstrzymała oddech i nie zastanawiając się długą pocałowała go. Odwzajemnił ten gest przyciągając ją jeszcze bliżej do siebie tak, że każda cząstka ich ciała przylegała do siebie. Zawiesiła ręce na jego szyi stając na palcach. Poczuła kłujący zarost na swojej twarzy, ale to ją jeszcze bardziej podekscytowało. Otoczyła swoimi nogami jego sylwetkę a on zachęcony jej ruchami oparł ją o ścianę. Zjechał swoimi ustami na jej szyję i tam się zatrzymał. Postawił ją na ziemi i przytulił ją do siebie.
- Od tak dawna o tym marzyłem. - wyszeptał zanurzając swoją twarz w jej włosach.
- Ja też. - odparła wtulając się mocniej w jego tors. Nawet nie wiesz od jak dawna, pomyślała.

Dziękuję za te miłe słowa. Wiele dla mnie znaczą, na prawdę.
Rozdziały będę dodawać dwa razy w tygodniu, aby jak najszybciej skończyć to opowiadanie i zająć się następnymi. Niektóre będą dłuższe, to Wam mogę obiecać.

Do następnego, xx

PS Zapraszam do udziału w ankiecie!

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 13.

- To było sześć lat temu. - zaczął opierając się plecami o kanapę. - Pamiętam, że grałem wtedy w młodzieżówce. Tak... - zamyślił się na chwilę. - Pamiętam, że codziennie dojeżdżałem na treningi a czasami się zdarzało, że zostawałem na noc u kolegów. To było wtedy, gdy mieli gości, więc dosyć często. Załatwiali mi nocleg u kolegi. W sumie lubiłem taki układ. Mogliśmy z moim kolegą grać do późna w Fife. To był okres, w którym najbardziej podszlifowałem umiejętności. - uśmiechnął się lekko, ale zaraz spoważniał. - Pewnego dnia zaproponował wyjście do klubu. Nie odmówiłem, bo nie chciałem wyjść na sztywnego a poza tym nigdy nie byłem tam. Gdy pierwszy raz weszliśmy, czułem się nieswojo. Zwykle wtedy siadałem przy barze i obserwowałem tańczących ludzi. I wtedy podchodziła do mnie dziewczyna. Miała na imię Dominica. - urwał na chwilę zamykając oczy. - Była wysoką, szczupłą, ładną blondynką. Była idealną towarzyszką do rozmowy. Potrafiła słuchać a nie tylko gadać. Pozwalała mi mówić o sobie, o moim życiu, o wszystkim. Chyba właśnie z tego powodu ją polubiłem. Od tego czasu często chodziliśmy w to miejsce. I ona zawsze była. Czekała na mnie przy barze. Nigdy ją o nic nie pytałem, ani ona sama się do tego nie siliła. Chociaż nie, zapytałem ją czy mieszka tu. Wtedy długo milczała, ale w końcu kiwnęła głową, wstała i odeszła. Oczywiście następnym razem była. Kiedy zobaczyłem ją ponownie widziałem, że nie jest tą samą Dominicą. Jednak znowu usiadłem obok niej. Tym razem przywitała mnie sztucznym uśmiechem podsuwając mi napój. Powiedziała, że trzeba w końcu wyjść na parkiet i że alkohol mi pomoże. I cholera, Elena, wypiłem to! - powiedział z jękiem wymawiając jej imię tak, że ciarki jej przeszły po plecach. - Poszedłem na parkiet tańczyć z nią i wtedy wiedziałem, że coś jest nie tak. Nadal udawałem przed sobą, że wszystko ok. Jednak wkrótce to mnie przerosło. Było mi słabo, kręciło mi się w głowie. Poszedłem do łazienki a ona podążyła za mną do aż do kabiny. - przerwał Erik chowając twarz w dłoniach. - Zgwałciła mnie. - wyszeptał. - A wiesz, co kurwa, jest najlepsze? Nie miałem nawet szesnastu lat. A ona wyglądała na conajmniej dwadzieścia.
- Dlatego mnie odpychałeś? I inne dziewczyny? - spytała cicho Elena kładąc dłoń na jego dłoni. Kiwnął głową. - Boisz się nas?
- Nie do końca. Boję się, że zostawicie mnie jak ona. Ta dziwka sobie po tym wszystkim wyszła nie mówiąc niczego! Nawet nie mogłem powiedzieć rodzicom, bo przecież nie wiedzieli, że chodzę do klubu! - uderzył pięścią w stół podnosząc głos. Widząc jej przerażoną minę opanował się. - Przepraszam. Tamtego dnia postanowiłem, że nie będę nigdy z żadną dziewczyną ani żadnej nie wykorzystam. I złamałem tą zasadę. Z tobą.
- Ale... My się tylko pocałowaliśmy, tak? - zapytała dziewczyna bacznie go obserwując.
- Dokładnie to ja cię pocałowałem a ty tylko to odwzajemniłaś. - uśmiechnął się lekko na co Elena się zarumieniła.
- Naprawdę mi przykro, że to cię spotkało. - zmieniła temat smutniejąc. - Jednak nie każda dziewczyna taka jest jak Dominica. Nie pamiętaj o tym a żyj tym, co jest i będzie. - oznajmiła kładąc mu dłoń na ramieniu.
W tej samej chwili Erik spojrzał na nią w dziwny dla niego sposób. Wziął jej drugą rękę kładąc na swoim ramieniu i przyciągnął ją do siebie. Oplotła go nogami nie odrywając od niego wzroku. Wstał również ją obserwując i oparł ją o ścianę. Przysunął swoją twarz do niej i delikatnie musnął jej usta.
Elena westchnęła rozluźniając się. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że odkąd pierwszy raz zobaczyła jego usta chciała je poczuć na sobie.
- Eleno Wright, czemu ty tak... - wyszeptał spod warg, ale nie dokończył, bo drzwi wejściowe się otworzyły.
Brunetka szybko opuściła nogi na ziemię zabierając ręce z jego ramion, ale nie zdążyła odsunąć się od chłopaka, bo zobaczyła Reusa.
Marco Reusa, który był zdziwiony pozycją w jakiej ich zastał. I oni byli zaskoczeni jego wizytą.
- Jak wszedłeś? - podjął rozmowę Durm odsuwając się od dziewczyny.
- Były otwarte. - odparł blondyn zakładając rękę na rękę.
- Więc co cię tu sprowadza?
Elena znała odpowiedź, więc spuściła wzrok.
- Szukałem Eleny. - odparł chłopak jak się spodziewała dziewczyna.
- Okay, więc chodźmy do mnie, Marco. - oznajmiła panna Wright kierując się w stronę wyjścia tuż za Reusem. Po raz ostatni odwróciła się, aby pomachać Erikowi na pożegnanie i wyszła.
W milczeniu otworzyła drzwi od swojego mieszkania wpuszczając Marco do środka. Sama usiadła na kanapie w salonie obejmując rękoma swoje nogi. Usiadł obok niej naśladując ją. Przechyliła głowę na bok a on powtórzył jej ruch. Parsknęła śmiechem.
- Przestań. - zarządziła Elena zmieniając pozycję na siad skrzyżny.
- Okay. - uniósł ręce Reus na znak braku sprzeciwu. Po chwili zmarszczył brwi. - Co to było? Dałaś sobie spokój z Kevinem?
- Nie wymawiaj tego imienia. - wysyczała biorąc gwałtownie powietrze do ust. - Nie zapomniałam całkowicie tylko tymczasowo. On jest szczęśliwy, więc chyba ja też mogę?
- Nie wyglądasz na szczęśliwą. - zauważył chłopak.
- Ugh... nieprawda.
- Myślę, że kłamiesz.
- Myślę, że za dużo myślisz, Marco. - stwierdziła panna Wright. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przestań się tak o mnie martwić.
- Tak myślisz? - spytał ją przysuwając się do niej.
Kiwnęła głową obserwując jego ruchy. Popchnął ją delikatnie tak, że znalazła się w pozycji leżącej i pochylił się nad nią. Schylił się nad jej szyją i zaczął delikatnie obdarowywać ją pocałunkami. Jęknęła cicho zanurzając rękę w jego włosach. Gdy przeniósł swoje usta na jej usta, jedyne czego pragnęła to zasmakowania ich jak najdłużej. Jednak on miał inny plan, bo oderwał się od niej wracając do poprzedniej pozycji. Spojrzała na niego z wyrzutem.
- Nienawidzę cię. - wyszeptała mając nadal przed oczami wcześniejszą sytuację.
- Oboje wiemy, że to nieprawda. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. A jako przyjaciel mam dla ciebie dobrą wiadomość. - na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech
- W dupie mam twoje wiadomości. - prychnęła zakładając rękę na rękę.
- Myślę, że możesz być z niej zadowolona.
- Czekam, panie Reus.
- A "proszę" to już nie łaska?
- Rezerwuję go tylko dla tych, na których mi zależy. - odparła ze złośliwym uśmiechem.
- To dobrze, bo chodzi mi o Kevina. I o coś co cię uszczęśliwi.
- Dobra, wygrałeś. - westchnęła Elena zrezygnowana. - Proszę.
Spuścił wzrok na swoje buty po czym oznajmił:
- Kevin cię kocha.

Czy to opowiadanie jest nudne czy ja tak kiepsko piszę, że ledwo co uzbierałam 5 komentarzy?
Oficjalnie ogłaszam, że postaram się jak najszybciej zakończyć to opowiadanie (w około 16 rozdziałach ująć to, co zamierzałam) i prawdopodobnie będę publikować częściej niż raz w tygodniu (jeśli ktoś będzie to komentował). 
Druga wiadomość to taka, że opowiadanie z Erikiem i Andreasem w roli głównej rozpocznie się wtedy, gdy Andi wróci na skocznie.
Ostatnia rzecz, którą chciałam Wam przekazać to nowa historia z Kamilem Stochem. Rozpocznie się w trakcie publikowania rozdziałów tutaj, ale nie wcześnie niż zakończy się to opowiadanie.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że będę miała czas w drugim semestrze, by pisać.

KOMENTARZ = MOTYWACJA

niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 12.

Następne dni były wyjątkowo spokojne. Elena była zajęta pisaniem nowego, obszernego artykułu dla Bilda, więc przez ten czas miała głowę zajętą czymś innym niż Kevinem. I choć starała się z całych sił, nie udało jej się wyrzucić go z głowy.
Cały czas do niej dzwonił a ona cały czas milczała. Po prostu nie odbierała połączenia choć miała ochotę wyrzucić wszystko co jej ciążyło na sercu. To, że go kocha, że przespała się z Reusem, że Lisa jest podłą suką, że zranił ją bardzo.
Jednak milczała, bo wolała to, niż parę słów za dużo.
Kliknęła przycisk "Wyślij" i wzięła głęboki oddech. Czuła jak wspomnienia powracają, więc musiała coś zrobić. Założyła na siebie dres i słuchawki.
Po zamknięciu drzwi niemal zbiegła po schodach. Chciała jak najszybciej oczyścić umysł. Pomyśleć o czymś przyjemnym a nie o Großkreutzu, Reusie lub Durmie. Ci trzej przez ostatni tydzień zaskoczyli ją.
I to właśnie z tym pierwszym się zderzyła wychodząc przez drzwi. A już myślała, że ucieknie od niego.
Od problemów.
Przeklnęła w myślach chłopaka usiłując go wyminąć. Złapał ją za nadgarstek zmuszając ją, aby na niego spojrzała. Elena bezradnie dała złapać się za podbródek i podnieść go w górę.
- Co tu robisz? - spytała unikając jego wzroku. Do tego nie mógł mnie zmusić, pomyślała.
- To ja zadaję pytania, Elena. - powiedział ostro. - Chyba mam prawo po tym jak mnie olewałaś? - nieznacznie kiwnęła głową. - Dlaczego zatem mnie olałaś?
- Padła mi bateria.
- Dlaczego zatem nie poszłaś do Erika? Mu na pewno nie padła. - zauważył brunet z przekąsem.
- Bo nie! - podniosła głos dziewczyna wyrywając się z jego uchwytu. - Mam powody by cię ignorować i nie chodzić do Durma po telefon! A teraz mnie zostaw. - ostatnie zdanie wysyczała i odeszła.
Zostawiła go samego przed wejściem do klatki schodowej.
Sama z całych sił pobiegła przed siebie. Chciała go wyrzucić z pamięci i za każdym razem nie mogła. Zawsze musiał jej stanąć na drodze. I za każdym razem, gdy go widziała była skłonna wybaczyć mu wszystko.
Tyle, że nie mogła. Musiała mu pokazać, że nie jest pobłażliwa. Musiała być silna. Nie mogła ciągle ulegać jego słowom. I choć bardzo chciała, jej sumienie jej na to nie pozwalało.
Nie wiedziała gdzie jest dopóki nie stanęła pod blokiem mieszkalnym. Wydawał jej się znajomy, ale dopiero po dłuższej chwili skojarzyła go z domem Jonasa. Bez zastanowienia zadzwoniła pod wskazany numer z nazwiskiem "Hofmann". Po chwili usłyszała senne "Halo" i mimowolnie się uśmiechnęła.
- To ja, Elena.
- Jasne. Już wpuszczam. - odparł mechanicznie co wskazywało, że pomylił ją z listonoszem. Parsknęła śmiechem i weszła na klatkę schodową. Dotarła pod numer mieszkania chłopaka i powoli nacisnęła klamkę otwierając drzwi.
To co zastała przerosło jej oczekiwania. Mieszkanie wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Wszędzie walały się butelki, papiery czy opakowania po jedzeniu. Sam gospodarz nie wyglądał lepiej. Jedną ręką trzymał się za potargane włosy a drugą podpierał się o ścianę. Ubrany był w szary t-shirt i czarne, krótkie spodenki. Miał podkrążone oczy co świadczyło o tym, że zarwał noc.
- Co tu się stało? - spytała Elena żartobliwym tonem.
- Impreza, sama rozumiesz. - odpowiedział podążając do sypialni i rzucając się na łóżko. - A, że padło na mnie aby zorganizować to wszystko, to takie skutki.
- A kto jest taki okrutny? Przez nich się nie wyspałeś! - "oburzyła się" Elena.
- Erik, Kevin, Marco, Pierre? - oznajmił jakby to było oczywiste.
Przełknęła ślinę oglądając pokój.
- I jak było?
- A jak miało być? Chlaliśmy do północy, szczegółów ci nie zdradzę, wybacz, bo nie pamiętam ich. Po północy Marco odwoził wszystkich schlanych.
- Marco? - zapytała zdziwiona. Z tego co wiedziała, to on był drugi, zaraz po Kevinie, do picia alkoholu.
- Mówił, że nie chce zrobić czegoś czego będzie żałował. - wzruszył ramionami Jonas. Po dziewczyny kręgosłupie przeszedł zimny dreszcz.
Czy miał na myśli ją? Czy może zdradził coś z ich znajomości?
- Muszę do niego zadzwonić. - stwierdziła brunetka szukając w kieszeni telefon. Gdy nie znalazła go pacnęła się ręką w czoło. - Zapomniałam telefonu. - westchnęła.
Jonas uśmiechnął się lekko i pochylił się nad szafką biorąc telefon. Następnie rzucił jej w ręce mrucząc ciche "Sorry, ale nie chce mi się wstawać". Pokiwała głową ze zrozumieniem i wyszła z pokoju. Odblokowała telefon i od razu jej uwagę przykuła wiadomość a dokładnie jej imię. Spojrzała za siebie chcąc się upewnić czy Hofmann nadal leży w tej samej pozycji, choć to było wielce niemożliwe aby nagle wstał. Otworzyła panel "Wiadomości" i kliknęła na rozmowę z Erikiem. Jej oczom ukazał się całkiem interesujący widok, który lekko ją zaskoczył.

Erik: Zrobiłem to.
Jonas: Co?
Erik: Pocałowałem ją i cholera, podobało mi się. Pierwszy raz od tego momentu to zrobiłem. To nie ona, która była całkowicie pijana, pocałowała mnie tylko ja ją! Dobrze, że nic nie pamięta. Łatwiej będzie mi o tym zapomnieć.
Jonas: Nie możesz patrzyć w przeszłość! Żyj teraźniejszością i baw się! Szansa, że trafisz na kogoś podobnego jak wcześniej jest zerowa! I o kogo ci chodzi?
Erik: Jak to o kogo? O Elenę.

Niemal upuściła telefon biorąc głęboki wdech. Przeanalizowała jeszcze raz tą konwersację, ale nie musiała tego robić. Wszystko zrozumiała i gotowało się w niej. Nienawidziła kłamstw. Od dzieciństwa starała się tego nie robić a jak już musiała to bardzo rzadko. A teraz od osoby, która była dupkiem i obojętna na wszystko, dowiaduje się że się całowali. Nawet nie wiedziała czy to nie zaszło dalej!
Wbiegła do pokoju Jonas rzucając mu na łóżko telefon.
- Przepraszam! - krzyknęła do bruneta czytającego nie zamkniętą wiadomość.
- Stój! Elena, stój! - odkrzyknął za nią niezdarnie schodząc z łóżka, ale ona już go nie usłyszała.
Wracała szybkim krokiem do swojego domu modląc się, aby Erik był w swoim mieszkaniu. Najlepiej sam, bo nie chciała mu robić awantury przy znajomych.
Czuła rosnącą frustrację z każdym krokiem, bo nadal nie wiedziała co się wydarzyło pomiędzy nimi tamtego wieczoru! Nie chciała nawet myśleć, że mogła powiedzieć o jej relacjach z Reusem czy uczuciach do Kevina.
Gdy znalazła się pod drzwiami Durma zapukała i czekała. Nie wiedziała ile minęło, ale zaczęła się niecierpliwić. Po chwili jednak zobaczyła jak drzwi się otwierają i staje w nich Erik. Tym razem ubrany był w czerwoną koszulę w kratę i dżinsy. Odetchnęła w myślach z ulgi. Nie musiała już powstrzymywać się od patrzenia na jego umięśniony tors.
- Powiedz mi prawdę. - oświadczyła wchodząc do środka bez zaproszenia.
Podążył za nią, milcząc. Gdy się odwróciła, złapał ją w ramiona nie odrywając od niej wzroku. Czuła się jakby odkrywał wszystkie jej zakątki umysłu. Powoli przejechał wzrokiem na usta. Rozchyliła je nieco również nie spuszczając z niego wzroku. Czekała na jego ruch, ale on ją puścił głośno wzdychając.
- Usiądź. - poprosił i usiadł na kanapie. Dołączyła do niego siadając tuż obok. - To będzie długa historia.


Namieszałam? Tak miało być i powiem Wam szczerze, że jestem zadowolona z tego rozdziału.

Minął 2014 rok obfity w polskie sukcesy sportowe w wielu dziedzinach sportu i pozostaje mi życzyć w 2015 tego samego!

NEXT = 10 KOMENTARZY

PS Prośba do anonimów - czy moglibyście się podpisywać imieniem, nickiem, itp.? Mam wrażenie jakby wszystkie anonimowe komentarze pochodziły od jednej osoby.