środa, 25 lutego 2015

Jest sens?

Gdy przeprowadzałam ankietę, okazało się, że mam dużo liczbę czytelników (jak na mnie). Jednak patrząc na ilość komentarzy i odwiedziny, liczba ta zmalała. Czy opowiadanie Wam się jeszcze podoba czy mam je usunąć? Bo weny mi brakuje, a pomysły na inne opowiadanie (głównie związane ze skokami) są i kumulują się. Sama napisałam, że jak skończę tą historię, to zacznę blog z Kamilem Stochem. Tylko nie wiem, czy ten koniec już nadszedł, czy nie.
Napiszcie tu w komentarzach tylko jedno słowo ("Tak" lub "Nie)" na pytanie zawarte w tytule.
JEST SENS?

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 18.

Z jego ust wydobyło się ciche parsknięcie. Puścił ją od razu i odsunął się od niej. Nie przeskoczył na swój balkon tylko się przechadzał po jej. Intensywnie nad czymś myślał marszcząc brwi. Zacisnął usta i zerknął przelotnie na nią. Po chwili stanął ponownie blisko niej a na jego twarzy majaczył się żałosny uśmieszek.
- Wykorzystałaś mnie, prawda? - zapytał ją Erik.
Wytrzeszczyła oczy na chłopaka. Na pewno nie chciała go wykorzystać!
- Nie. - odparła Elena. - Wczoraj to ustaliliśmy. Chciałam się z tobą pożegnać i porozmawiać.
- Niezłe to twoje pożegnanie. - prychnął. - A o czym chcesz porozmawiać?
Wzięła głęboki oddech i odpowiedziała:
- O tym, co do siebie czujemy.
- Dobrze, porozmawiajmy. - zgodził się Durm zbliżając się do muru. - Ja czuję niechęć do ciebie. A ty?
- Niechęć? A kto mnie pocałował, kiedy się upiłam?
- Ja. - przyznał zgodnie z prawdą chłopak. - Czuję do ciebie niechęć, ale i tak pocałowałbym cię jeszcze raz gdybym był w tej sytuacji. - wyznał normalnym tonem jakby to była zwykła pogawędka. - A ty?
Słysząc jego wyznanie zaniemówiła na chwilę, lecz po chwili odpowiedziała pewnie:
- Jestem z Kevinem.
- No i co z tego? - zirytował się Erik podchodząc do niej bliżej. Wstrzymała oddech. - Możesz go sobie kochać a czuć coś do kogoś innego.
- Kocham go. - powiedziała jeszcze pewniej brunetka. - Do ciebie czuję... fascynację? Nie umiem tego określić. Jesteś tajemniczy, uczuciowy, wrażliwy a do tego przystojny.
- Może niech tak zostanie. - oznajmił po dłuższej chwili blondyn. - Pozostanę dla ciebie tajemniczą, uczuciową, wrażliwą a do tego przystojną osobą a ty dla mnie osobą, która zna jedną moją tajemnicę. Zapomnijmy o wszystkim co zrobiliśmy. To są tylko czyny. Na dodatek puste. Do widzenia, Eleno. - pożegnał ją dotykając jeszcze raz jej policzka i oddalił się od niej.
- Do zobaczenia, Erik. - szepnęła sama do siebie. Nadal do niej nie docierały słowa i gesty chłopaka.
A powinny już dawno.

Nazajutrz przed południem zjawił się Kevin. W ciągu nocy Elena zdała sobie sprawę, że nie była na to gotowa i nie chciała zmian w swoim życiu. Odpowiadało jej to, jak jest. Oprócz relacji z Reusem i Durmem, ale na to mogła przymknąć oko.
Gdy mieszkała sama, była niezależna, wolna. Mogła po swojemu planować cały dzień, modyfikować go w każdej chwili. Nie miała żadnych ograniczeń i zobowiązań. Musiała tylko nie wydawać całej pensji i słuchać, wykonywać polecenia szefa.
A teraz miało to się zmienić.
Przez całą, bezsenną noc zdążyła spakować część swoich rzeczy w walizki i pudła. Szczególnie starannie zapakowała zdjęcia oprawione w ramki. Były to większość zdjęcia z dzieciństwa, ale były też sprzed kilku miesięcy. To z rodzicami przed powrotem do Dortmundu lub to z Kevinem i Lennym po przyjeździe. Na samym dnie pudła schowała karteczkę od Erika. Chciała, aby choć część Durma była z nią w nowym mieszkaniu. To chore, krzyczała część jej umysłu, ale zlekceważyła ten sygnał.
Również koszulka od Marco wylądowała w walizce. Nie wiedziała czy ją kiedykolwiek założy, ale czuć było na niej perfumy Reusa. Jesteś dziwna, odezwał się ten sam głos, ale ponownie go zignorowała.
Gdy więc usłyszała dzwonek do drzwi, szybko je otworzyła. Poczuła usta chłopaka na swoich. Nie odwzajemniła gestu za co siebie skarciła. Czekałaś tyle lat, idiotko, pomyślała Elena odsuwając się od Kevina. 
Udała, że nie widziała jego zdziwienia na jej zachowanie i ręką pokazała, aby podążył za nią pokoju. Posłusznie udał się do pokoju w jej towarzystwie. Popatrzyła na pudła sprawiając, że i on spojrzał na nie. Milcząc wziął jedno z nich i wyszedł z mieszkania. Po kilku minutach wrócił i wziął następne.
Gdy ponownie opuścił jej mieszkanie westchnęła patrząc przez okno. Widziała jak Großkreutz wkłada karton do bagażnika czarnego samochodu pokrytego białym puchem. Był to śnieg.
Zbliżała się prawdziwa zima. Nie ta kalendarzowa a pogodowa. Jak na koniec listopada było dość ciepło aż do dzisiaj. Temperatura spadła poniżej zera. Co raz mniej ludzi wychodziło na dwór bez żadnego odzienia. Z każdym dniem było mniej zieleni. A tak lubiła ten kolor.
Odwróciła się i zobaczyła Kevina w drzwiach. Opierał się o nie krzyżując ręce na piersi.
- Wcale nie chcesz się przeprowadzać. - usłyszała.
W duchu przyznała mu rację, ale na głos zaprzeczyła:
- Nie o to chodzi. - westchnęła obracając wzrok ku oknu. - Śnieg.
- Nie lubisz zimy, zapomniałem. - oznajmił brunet trochę wstydliwym głosem.
Podeszła do niego na bardzą bliską odległość.
- Nie musisz pamiętać wszystkiego. Powinniśmy się poznawać a z każdym dniem będzie lepiej - powiedziała patrząc mu w oczy. - Ja się dzisiaj dowiedziałam, że świetnie wyglądasz w tej koszuli. - dodała bawiąc się guzikami jego ubrania.
- A ja, że wolisz gdy jest ciepło, bo wtedy możesz zobaczyć nas bez koszulki na meczu. - uśmiechnął się cwanie piłkarz.
Zaniosła się śmiechem odpychając Großkreutza od siebie. Wzięła torebkę i wyszła rzucając:
- Czekam w samochodzie i radzę ci się pośpieszyć, bo sobie pojadę!
Nie usłyszała szybko odpowiedzi, bo chłopak zapewne szukał kluczyków w kieszonce koszuli. Jednak po chwili usłyszała swoje imię:
- Elena! Dorwę cię!
Ponownie wybuchnęła śmiechem. Było to szczere z jej strony, ale nadal pozostawała nieugięta w swojej decyzji.
Nie chciała tej przeprowadzki.

Ten rozdział jest mega krótki, za co przepraszam, ale nie mam siły go poprawiać. Leżę chora w łóżku i szczerze mówiąc, nie chce mi się nic robić, ale od 2 tygodni nic nie dodałam (przez mała ilość komentarzy) i stwierdziłam, że w końcu trzeba.
Enjoy!

PS Jest tu ktoś jeszcze?

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 17.

Obudziły ją promyki słońca przedostające się przez żaluzje. Uchyliła lekko powieki przysłaniając ręką światło. Podniosła się patrząc na chłopaka, który jeszcze spał. Jego odsłonięta klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie. Natomiast włosy były potargane przez palce Eleny co dodawało mu tylko uroku.
Brunetka uśmiechnęła się na ten widok i udała się do kuchni wcześniej ubierając szlafrok. Wyciągnęła z lodówki wszystkie potrzebne jej rzeczy ciesząc się, że Kevin uzupełnił swoje zapasy. Postawiła je na stole i schyliła się wyciągając z szafki patelnię. Zaczęła robić naleśniki, które w połączeniu z nutellą szybko przyciągnęły do kuchni piłkarza.
Po kilku minutach pierwsza porcja wylądowała na talerzu, więc po paru minutach pojawił się Kevin w samych bokserkach. Pocałował ją krótko, ale z uczuciem i zabrał się do jedzenia naleśnika. Elena parsknęła śmiechem, ale nie skomentowała tej sytuacji. Dokończyła swoją robotę i usiadła obok chłopaka. Jedli nie odzywając się do siebie, bo dopiero teraz poczuli jak są głodni.
Gdy skończyli, Großkreutz zaoferował zmywanie naczyń. Sama panna Wright usiadła obserwując jego poczynania. Chwilę później przypomniał się jej ważna rzecz. Wstała i zbliżyła się do bruneta kładąc mu dłoń na nagich plecach. Odwrócił się unosząc jedną brew.
- Mogę skorzystać z laptopa? - spytała nie zdejmując ręki. Kiwnął głową z powrotem wracając do przerwanego zajęcia.
Poszła do sypialni biorąc urządzenie i wracając z nim do kuchni. Włączyła go, wpisała hasło i otworzyła pocztę. Serce jej przyspieszyło, gdy zauważyła nową wiadomość. Była z pracy. Szybko ją otworzyła pochłaniając wzrokiem jej zawartość po czym pisnęła z radości.
Kevin spojrzał na nią zaskoczony i kiedy wytarł ręce w ręcznik, dołączył do niej. Dziewczyna zarzuciła mu swoje ręce na szyję i mocno się do niego przytuliła odnajdując jego usta. Pocałowała je z radością, bo ona z niej emanowała. Odwzajemnił gest pogłębiając go.
- Co świętujemy? - zapytał z uśmiechem odrywając się od dziewczyny.
- Bild zaakceptował mój artykuł i za tydzień pojawi się w prasie!
- Ty dla nich pracujesz? - spytał nieco podejrzliwie Kevin pesząc pannę Wright.
- Tak.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś? - zadał pytanie z wyrzutem.
- Tak wyszło. - odparła nieśmiało Elena.
- Żartowałem, Elena. - oznajmił widząc jej minę. Po chwili wybuchnął śmiechem a dziewczyna do niego dołączyła. Przytulił ją do siebie i wyszeptał jej do ucha:
- Bardzo się cieszę i jestem z ciebie dumny.
Wkrótce siedzieli w samochodzie i jechali w kierunku jej mieszkania omawiając szczegóły przeprowadzki.
- Przyjadę jutro i zabiorę część twoich rzeczy. - zaproponował Kevin.
- Okay. - zgodziła się Elena chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat.
Wcale nie była pewna czy to dobry ruch. Wiedziała, że Großkreutz tego chciał, ale czy to był powód aby się zgadzać? Zrobiła to pod wpływem impulsu. I mogła tego żałować. Lubiła mieszkanie chłopaka. Było duże, nowoczesne, ale nie mogło zastąpić jej własnego, skromnego lokum. Również nie chciała opuszczać Erika. Może nie dogadywali się jak dawniej, ale wiedziała, że on potrzebuje przyjaciół. A teraz miała go opuścić. Bolało ją to, ale nie dopuszczała do siebie tego stanu.
Dotyk na jej ramieniu wyrwał ją z własnych myśli. Spojrzała na bruneta, który pochylił się, aby ją pocałować na pożegnanie. Nie odrzuciła tego pocałunku, ale też nie była w niego do końca zaangażowana. Wysiadła z auta i pomachała na odchodne swojemu chłopakowi.
Idąc po schodach do swojego mieszkania postanowiła złożyć wizytę Durmowi. Nie wiedziała czemu teraz, ale nie kierowała się rozsądkiem. Kierowała się sercem.
Stanęła przed drzwiami i wyciągnęła rękę w kierunku dzwonka, ale w tej samej chwili drzwi się otworzyły. Ujrzała Jonasa, który na jej widok od razu się uśmiechnął.
- Cześć, Jonas. - przywitała się z nim Elena. - Jest Erik?
- Tak, na balkonie. - odparł szybko chłopak po czym dodał. - Nie przeprosiłem cię za tamto.
Brunetka powróciła myślami do sytuacji, gdy zobaczyła konwersację Hofmanna z Durmem.
- To ja przepraszam, bo to ja ci grzebałam w telefonie.
- Nie, nie, nie. - zaprzeczył chłopak. - Powinienem ci powiedzieć. Może nie o wszystkim, ale o części na pewno.
- No to jesteśmy kwita. - obdarzyła piłkarza uśmiechem, który odwzajemnił.
- No to... na razie! - pożegnał się Jonas, ale widząc jak dziewczyna kieruje się w stronę swoich drzwi, dodał. - A ty nie do Erika?
- Nie, pogadamy na balkonie. - mrugnęła do niego i pomachała na odchodne zamykając drzwi.
Gdy brunet zniknął jej z pola widzenia, zdjęła kurtkę i udała się na balkon. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo się denerwuje tą rozmową.
Po wejściu od razu go zauważyła. Stał przy barierce popijając piwo. Jak zwykle, pomyślała dziewczyna. Również podeszła do barierki odwracając się w jego stronę.
Spojrzał na nią, ale szybko się obrócił. Unikał jej. Znowu. Ponownie ją ignorował tak jakby nic się pomiędzy nimi nie wydarzyło. Nie chciała tak się z nim żegnać. Był to najgorszy scenariusz z możliwych.
- O co ci znów chodzi?! - zapytała zirytowana panna Wright.
- O co mi chodzi? - odpowiedział pytaniem na pytanie Durm zawieszając na niej wzrok. - O nic.
- Przestań kłamać! Powiedz mi prawdę! - krzyknęła zduszonym głosem reflektując się szybko. Byli na dworze i każdy ich mógł usłyszeć.
- Chcesz znać prawdę? - zapytał przeskakując przez balkon jak wcześniej. Kiwnęła głową obserwując jego ruchy.
Bez słowa zbliżył się do niej wsuwając palce w jej włosy. Uniosła brew wiedząc, że zaraz ją pocałuje. Jednak Erik zaprzestał na tym. Od jego twarzy dzieliły ją centymetry.
- Pocałuj mnie. - wypalił chłopak przenosząc swoją dłoń na jej policzek. Przejechał nią od kości policzkowych aż po żuchwę.
- Ale... Kevin... - zająknęła się Elena, bo nie wiedziała co zrobić.
Z jednej strony przypomniały się jej odczucia w stosunku do Durma, kiedy omało się nie pocałowali. W tamtej chwili chciała tego jak i teraz.
- Nie myśl o nim. - syknął blondyn.
Nie zastanawiając się długo złożyła na jego wargach delikatny pocałunek, który on zamienił w namiętny. Jego dłoń ponownie znalazła się w jej włosach a druga powędrowała na plecy. Panna Wright położyła dłonie na jego ramionach i stanęła na palcach chcąc zmniejszyć odległość między nimi.
I tak jutro mnie tu nie będzie, powiedział jej głosik w głowie, który ją orzeźwił. Zatrzymała się i lekko odsunęła od Durma. Spojrzał na nią zdziwiony a ona tylko wyszeptała:
- Jutro się wyprowadzam stąd do Kevina.

Mógł być lepszy...
Od razu przepraszam za to opóźnienie, ale tak wyszło... Mam nadzieję, że to już się nie powtórzy.
Borussia wygrała (w końcu) z Freiburgiem, więc perfect evening się szykuje z trenem Kochanowskiego.
Do następnego, xx