sobota, 21 marca 2015

Rozdział 19.

Brnęła przez niewielkie zaspy śniegu uważając, aby się nie poślizgnęła. W myślach przeklinała ten śnieg, lód a przede wszystkim zimę. Dopadła z radością drzwi od mieszkania i otworzyła je. Wytarła całkowicie mokre buty o wycieraczkę zdejmując płaszcz.
- Kevin już jestem! - krzyknęła, ale odpowiedziała jej cisza. - Znowu spotkał się z kolegami. - mruknęła zrezygnowana nastawiając wodę na herbatę. To była rzecz, której teraz potrzebowała.
W międzyczasie udała się do sypialni po koc i włączyła telewizję w salonie. Zalała herbatę i usiadła z nią na sofie okrywając się kocem. Znalazła jakiś film i zaczęła go oglądać pijąc gorący napój. Poczuła jak ciepło rozchodzi się po jej ciele. Czuła się dobrze choć nie była zadowolona z faktu, że musiała iść tak długą drogę z przystanku do domu. Nowego mieszkania.
Mieszkali ze sobą niecały tydzień i Elena musiała stwierdzić, że nie było źle. Często, gdy wracała z pracy, Kevina jeszcze nie było w domu. Miała cały, ogromny dom dla siebie, do którego nie mogła się jeszcze przyzwyczaić. Cały czas myliła pokoje z układem pomieszczeń w swoim starym mieszkaniu. Nie miała też do nikogo blisko jak wcześniej. Musiała jechać autem lub jak dzisiaj iść.
Wyłączyła telewizor i przymknęła oczy kładąc się na sofie. Pojawił się jej widok roześmianego Hoffmana, uśmiechniętego Reusa i zamyślonego Durma. Chciała ich odwiedzić, ale wiedziała, że szansa na powodzenie jest u Jonasa. Reszta unikała jej i nie chciała mieć z nią do czynienia.
Zacisnęła mocniej powieki, ale zniknął tylko Hofmann. I Marco, i Erik  zostali w jej umyśle. Starała się to zignorować, ale udało się po pewnym czasie. Zasnęła a dwie postacie zniknęły.
Obudziło ją trzaskanie drzwiami. Automatycznie otworzyła oczy i zobaczyła sfrustrowanego Großkreutza wchodzącego do domu. Delikatnie się podniosła, ale on nawet na nią nie spojrzał. Zamiast tego usiadł na krześle chowając twarz w dłoniach.
Brunetka wstała i podeszła do chłopaka. Gdy dotknęła jego ramienia, spiął się, ale nie zareagował. Zajęła krzesło tuż obok niego i czekała aż coś powie. Nie chciała wyciągać z niego na siłę. Po prostu siedziała cierpliwie.
Po kilku minutach uniósł wzrok na nią a w jego oczach zobaczyła nienawiść. Przeraziła się, bo była skierowana do niej. W głowie przeszło jej milion myśli i sytuacji. Jednak jedna wydawała się słuszna do tego zdarzenia.
Kevin się dowiedział, że spała z Reusem.
- Kevin, to było... - zaczęła, ale on jej przerwał uderzając ręką o blat.
- Ufałem ci! - oświadczył podniesionym głosem. - A ty to wykorzystałaś!
Już chciała odpowiedzieć, gdy zdała sobie sprawę, że nie o to chodziło Kevinowi co jej.
- O czym ty mówisz? - spytała wprost.
- O czym? - powtórzył i parsknął śmiechem. - Oszukałaś nas. Nie tylko mnie, ale też Marco. Powinnaś się wstydzić.
- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - zirytowała się panna Wright. Nadal nie wiedziała co chodziło po głowie Großkreutzowi.
Na jej pytanie prychnął, ale wyciągnął coś z torby treningowej i rzucił na blat.
Było to dzisiejsze wydanie Bilda. Z jej małym artykułem. Szybko przewróciła strony gazety szukając swojej notki w mniejszych rubrykach, bo tak umawiała się z szefem. Jednak nie było go tam.
Spojrzała zdziwiona na piłkarza a ten rzucił:
- Dziewiętnasta.
Posłusznie przerzuciła strony i ukazał jej się obszerny artykuł na dwie strony. Wytrzeszczyła oczy, bo to nie było jej dzieło. Spojrzała na podpis i ujrzała swoje imię i inicjał nazwiska. To pomyłka w drukarni, pomyślała gorączkowo.
Zaczęła czytać pierwszy akapit, ale po jednym zdaniu rzuciła gazetą przed siebie.
- To nie ja to napisałam! - krzyknęła podchodząc do leżącego "Bilda" i podarła go. - Nigdy nie oczerniałabym Borussii a szczególnie publicznie! Przecież wiesz! - spojrzała na niego, ale unikał jej wzroku.
- Już nic nie wiem, Elena. - odpowiedział po dłuższej chwili. - Chciałbym ci wierzyć, ale to co tam jest za bardzo przemawia za tobą. - dodał i zniknął za drzwiami sypialni.
Uderzyła pięścią o ścianę, ale zamiast ulgi poczuła ból i bezsilność.
Drżącymi rękoma usiadła do laptopa szukając artykułu. Cały czas miała w głowie słowa Kevina. Wpisała słowo "Bild" w wyszukiwarce i skierowała się na ich stronę. Odnalazła go i z łzawiącymi oczyma przeczytała całość. Co chwilę wierzchem dłoni ocierała oczy, bo tekst jej się rozmazywał. Sięgnęła po chusteczki wycierając rozmazany makijaż.
Gdy dokończyła czytać już nie czuła bólu. Czuła złość i bezsilność. To właśnie dzięki jej szefowi mogła stracić Großkreutza i wszystkich jego kolegów za jednym razem. Jej zleceniodawca okazał się oszustem. Zmienił jej krótką notkę na temat gry BVB na obszerny artykuł obrażający klub.
Zawsze uważała, że jest to uczciwy, porządny facet. Choć był wymagający nigdy nie miała problemu z otrzymaniem wypłaty czy jednodniowym urlopem. Jednak zobaczyła jego prawdziwe oblicze i to sprawiło, że czuła się bardzo oszukana.
Jak mogła to naprawić? Strasznie trudno było udowodnić, że to nie jej wina. Cały tekst zgrała na pendrive'a i po podaniu go szefowi usunęła go, z paluszka i swojego komputera.
Najpierw musiała wyjaśnić tą sytuację a następnie złożyć wymówienie i znaleźć porządniejszą, uczciwszą pracę. Tak wiele razy zastanawiała się dlaczego tak szybko redaktorzy się zmieniają w jej pracy i w końcu poznała odpowiedź. Mieli dosyć kłamstw.
Potem musiała wyjaśnić innym, że to nie jej artykuł. Wiedziała, że wielu jej nie uwierzy, ale miała nadzieję, że niektórzy zaskoczą ją pozytywnie.
Bo nadzieja umiera ostatnia. A ona i miłość była jej podporą do wyjaśnienia tej sprawy.

Nie obiecuję, że skończę to opowiadanie. Nie wiem nawet, czy potrafię się zmotywować do napisania 3 ostatnich rozdziałów. Jeśli nie będzie tu żadnych komentarzy, to zawieszę bloga lub usunę. Oczywiście cały czas możecie mnie tutaj zastać.

Do następnego, xx

2 komentarze:

  1. Rozdział fajny, oby się ta sprawa wyjaśniła. Prosze nie zawieszaj bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś tknęło mnie żeby zajrzeć do twoich opowiadań (bo te o skokach oczywiście czytam). I to jest genialne! Sama jestem wielką fanką Borussi dlatego już po samych bohaterach mnie miałaś. W jeden dzień "łyknęłam" wszystkie rozdziały, tak mnie wciągnęło. Nie muszę ci mówić, że opowiadanie mi się podoba. Nie będę się rozpisywać, ale mam do ciebie prośbę. SKOŃCZ TO OPOWIADANIE! Zawiesiłaś w takim momencie, że ja nie wiem jak wytrzymam nie znając zakończenia, nie wiem. Tym bardziej proszę, żebyś nie usuwała tego bloga, nie. Nie można pozwolić, żeby takie cudo zostało zapomniane. Mam nadzieję, że wysłuchasz mojej prośby.
    Czekam na dwudziestkę, z cholerną niecierpliwością.
    Buziaki x

    OdpowiedzUsuń