poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 8.

- To do jutra. - pożegnał się Marco gdy zajechali pod jej mieszkanie. Zdziwiona uniosła brwi.
- Jak to jutro?
- Jeszcze się dobrze nie poznaliśmy. - uśmiechnął się blondyn. - Nie wiemy o sobie jeszcze wielu rzeczy.
- Jakiś ty ciekawski. - westchnęła Elena przewracając oczami.
- I zadzwonię. - dodał zachęcająco. - Obiecuję.
- To do jutra! - pochyliła się aby go pocałować. Nie w usta jak oczekiwał chłopak a w policzek.
- Jeszcze to nadrobimy! - krzyknął przez okno, gdy zbliżała się do drzwi. Wybuchnęła śmiechem. Pomachała mu na odchodne i weszła na klatkę schodową.
Po wejściu do mieszkania przebrała się w coś luźniejszego. Od razu wzięła się za swoje obowiązki, ale trudno było się jej skupić. Przed oczami miała cały miniony dzień. Co chwilę uśmiechała się na wspomnienie Reusa wygłupiającego się z Kevina. Potem ta kawa, podczas której miło spędziła czas. Zauważyła, że dużo ją łączy z Marco. Podobny charakter, podejście do życia i oczywiście zamiłowania. Oboje lubili się dobrze zabawić, żyć chwilą i nie patrzeć na konsekwencje.
Jednak jak z czasem zauważyła miał kilka różnych twarzy. Raz był szarmancki, taki idealny. W innej sytuacji zabawny, wesoły a w tej ostatniej poważny, zdystansowany, lekko ironiczny. Zauważyła ją wtedy, gdy zaczął mówić o paparazzi. Najbardziej lubiła tą drugą twarz. Nie lubiła ludzi, którzy chcą być ideałami. A nie chciała nie lubić Reusa.
Oderwana od zajęć natłokiem myśli postanowiła się przejść. Ubrała bluzę, słuchawki i wyszła z mieszkania.
Nie wiedziała gdzie chce pójść. Szła przed siebie poznawając na nowo Dortmund. Ruch pieszych na ulicy był umiarkowany. Najwięcej ludzi było przy stadionie. Szli w kierunku FanShopu lub wejścia na Signal Iduna Park. Przystanęła na chwilę i usiadła na pobliskiej ławce. Przymknęła oczy rozkoszując się miejskim szumem. W rytmie muzyki lecącej z telefonu zaczęła lekko ruszać głową. Do tego doszło stukanie piętą o ziemię. Elena, robisz z siebie idiotkę, pomyślała, lecz nie przejęła się tym specjalnie. Jednak coś jej przeszkadzało. Nie mogła się do końca rozluźnić.
Otworzyła oczy. Przed nią przechodzili ludzie kompletnie nie zwracający na nią uwagi. Po lewej siedziała para również nie patrząc w jej stronę. Spojrzała w prawą stronę i na chwilę wstrzymała oddech.
- Ty mnie śledzisz? - spytała chłopaka siedziącego tuż obok niej i zdjęła słuchawki.
- Nie, wracałem do domu z zakupów. - pokazał dwie pełne torby. Z zaciekawieniem zajrzała do środka i zaśmiała się.
- Rozumiem, że szykuje się małe chlanie. - uśmiechnęła się myśląc o zakupionym alkoholu w reklamówkach.
- Nie! - zaprzeczył brunet i uśmiechnął się łobuzersko. - Uzupełniałem zapasy.
- Niezła ściema.
- Ale ja prawdę mówię! - położył prawą rękę na sercu. - A może wejdziesz do mnie? Też mam fajną muzykę. Potańczymy...
- ...przy procentach.
- To ty to powiedziałaś, mała.
- Powiedział Jonas Hofmann. - prychnęła patrząc na jego niewysoki, jak na piłkarza, wzrost.
- Hej, hej, hej koleżanko! Masz coś do mnie?
- Nie skądże. - szybko zaprzeczyła Elena, ale uśmiech wkradł się na jej twarz.
- Tak myślałem. Chodźmy! - oznajmił i zaprowadził ją do swojego mieszkania, które było niedaleko.
Szli może z pięć minut gdy ujrzeli nowoczesny blok mieszkań. Był biały, wysoki i otoczony ze wszystkich stron płotem. Każde mieszkanie miało średniej wielkości balkon wychodzący w ich stronę a obok niego okno. Taki schemat był w co drugim mieszkaniu poziomo. Ci co nie mieli, posiadali dwa okna. Całość jednak była godna podziwu.
- No nieźle. - szepnęła do siebie.
Jonas podszedł do furtki i za pomocą karty, którą przyłożył do czytnika, otworzył je. Przepuścił pierwszą Elenę a następnie sam wszedł.
- Z drugiej strony jest parking a obok niego plac zabaw jakbyś chciała się pobawić. - oznajmił uśmiechając się lekko.
- To chodźmy! - zaproponowała i nie czekając na jego reakcję pobiegła tam. Słyszała jak się zaśmiał, ale podążył posłusznie za nią.
Usiadła na huśtawkę i mocno odepchnęła się nogami. Wokoło nie było nikogo. Poleciała wysoko w górę i zamknęła oczy. Przypomniała sobie jak to Kevin w dzieciństwie ją bujał. Dzielnie odpychał ją od ziemi tak, że wydawało jej się wtedy, że może dotknąć samych chmur.
Teraz było tak samo. Gdy zniżała się ku ziemi Poczuła jak zostaje nagle odepchnięta ponownie. Tym razem to Jonas ją odepchnął, ale już nie tak wysoko.
- Hej, hej, koleżanko! - krzyknął Hofmann a ona otworzyła nagle oczy i przez nieuwagę wyleciała z huśtawki na piasek. Na szczęście był to niska odległość i nie zabolało ją mocno. Natomiast wybuchnęła śmiechem, kiedy chłopak pochylił się zatroskany nad nią. Pamiętała jak Großkreutz patrzył na nią podobnym wzrokiem a potem oboje śmiali się do łez. Nie znali powodu, ale to była jedna z tych chwil, gdy czuła Elena czuła z nim dziwną, trwałą więź. Być może to była przyjaźń a może coś więcej. Jednak mogła ona zniknąć wraz z wypowiedzeniem dwóch słów "Kocham Cię".
- Kontaktujesz ze światem? - spytał Jonas. Zamyślona spojrzała na niego i lekko kiwnęła głową.
Pomógł jej wstać i powoli doszli do jego domu. Na szczęście mieszkał na trzecim piętrze, ale brunetce to było obojętne. Brunet ciągle o czymś mówił, ale gdy się zorientował że gada do siebie przestał. Wydawał się odrobinę zasmucony. Wpuścił ją do swojego mieszkania, posadził ją na sofie i sam na chwilę zniknął. Dziewczynie się wydawało, że czekała pół godziny ale było to o wiele krócej.
Wkrótce wrócił niosąc ze sobą koszyczek z napojami. Ku zaciekawieniu Eleny postawił go na stole i po kolei wyciągał rzeczy. Jak się okazało był to alkohol. Zaczynając od piwa kończąc po winie a nawet wódce.
- Bez alkoholu nie ma zabawy! - powiedział zgodnie z mottem Kevina. - Coś lekkiego na początek?
- Nie. - westchnęła. - Coś mocnego, bo muszę zapomnieć o czymś o czym nie chcę dzisiaj myśleć.
Chłopak posłusznie nalał jej trunek a ona od razu go wypiła do dna. Zamknęła na chwilę oczy chcąc poukładać wszystko w głowie. Następnie zaczęła swój wywód:
- Zawsze chciałam być szczęśliwą. Mieć rodzinę, przyjaciół, chłopaka. To drugie zostało spełnione, ale reszta nie. Niby mam przyjaciół, lecz kto tak naprawdę jest mi lojalny? W każdej chwili mogą mnie zostawić. A tego najważniejszego mogę w jednej chwili również stracić przez dwa głupie słowa. Wiesz jakie to frustrujące? Znacz kogoś całe życie, wiesz o nim wszystko a tu nagle dupa. Czasami w życiu spotykamy osobę, którą kochamy i nie możemy bez niej żyć. Ale, kurwa, jeden błąd, popieprzony błąd i jesteś sam. Naprawdę świat jest dziwny. - wzięła łyk alkoholu, który w międzyczasie dolał Hofmann. - A najgorsze, że nie mamy wpływu kto tą osobą będzie. Miłość nie wybiera? Bzdura. Miłość to względne uczucie. Mówimy o nim sami nie znając jego znaczenia. Może ja też nie wiem co to jest. Może się tylko zadurzyłam? Miłość nie zawsze jest związana z naszym "osobistym narkotykiem". Możemy kogoś potrzebować, ale nie kochamy go, chcemy wykorzystać. I pojawia się pytanie gdzie jest sprawiedliwość na świecie? Nie ma jej, rozumiesz? - zakończyła swoją wypowiedź szeptem. Zamknęła oczy i poczuła wewnętrzny spokój. Było jej lżej, gdy mogła z siebie to wyrzucić.
- Hej, napewno nie jest tak źle jak myślisz. - próbował pocieszyć ją chłopak. - Jakoś się spotkaliśmy a to już jakaś sprawiedliwość, co nie? - spytał Jonas wywołując uśmiech na twarzy dziewczyny.
- Może masz rację. - przytaknęła mu Elena. - Jednak muszę wrócić do domu, bo mam obowiązki, niestety. - westchnęła zrezygnowana wstając i kierując się ku wyjściu. Brunet podążył za nią.
- Zamówić ci taksówkę?
- Nie.
- I tak ci zamówię. - oznajmił wesoło i wrócił do salonu po telefon.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi na który brunetka lekko podskoczyła ze strachu. Parsknęła śmiechem na własną reakcję.
- Otworzysz? - spytał ją spoglądając na nią przez ułamek sekundy. Kiwnęła twierdząco głową. - Nie mogę znaleźć telefonu.
Z uśmiechem na ustach podeszła do drzwi chcąc jak najmilej przywitać gościa. Perfekcyjna pani domu, pomyślała. Otworzyła drzwi i po chwili jej uśmiech zbladł. Każdego się spodziewała, ale nie jego.
- To znowu ty.

No to bawimy się w "Zgadnij kto to!"!
A tak na serio to przepraszam za rozdział z jedno-dniowym opóźnieniem. Postaram się dodawać na czas. Obiecuję!

Dacie radę 6 komentarzy?

PS KUBA WRACA DO PODSTAWOWEGO SKŁADU! RADUJMY SIĘ!

6 komentarzy:

  1. Boski<3 Zgaduje, że to Marco... chyba:-P
    Pozdrawiam:-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo po prostu :** czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marcoo! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Marco jaki ostrożny. Haha <3 Ona jest swietna, potrafi każdego owinąć sobie wokół palca. Cudo:) Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marco *.* taki słodki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest genialny. Czekam na następny. ;**
    Weny. ;)

    OdpowiedzUsuń