Obudziła się leżąc na nagim torsie Marco. Było jej wygodnie. Chłopak jeszcze spał, więc mogła go spokojnie obserwować. Wyraz twarzy był spokojny, choć widziała cień uśmiechu. Był zadowolony z wczorajszej nocy. W sumie ona też.
Tylko martwiło ją co na to Kevin. Wiedziała, że zawiodła go tuż po jej powrocie. Dwoje jego przyjaciół razem w łóżku. Miała nadzieję, że się szybko nie dowie. A jeśli tak to chociaż zrozumie. Choć teraz za bardzo jej nie zależało na Kevinie. Nie obchodziła ją jego reakcja. Zapomniała nawet jak się zachował zeszłej nocy. Cieszyła się tą chwilą. Żyła tym, że leży w jednym łóżku. Z mężczyzną, który ją zranił. Z facetem, który ją zmusił swoim zachowaniem do zrzucenia kilogramów. Z chłopakiem, który rozbudził w niej nowe uczucia.
Po pewnym czasie leżenia na jego klatce piersiowej zaczęła jeździć po niej palcami robiąc różne wzory. Gdy to go nie obudziło głaskała go po policzku. Jak to też nie podziałało usiadła na nim okrakiem. Obudził się gwałtownie podnosząc tułów. Opadł jednak z powrotem zasłaniając rękoma oczy. Dziewczyna pochyliła się nad jego twarzą.
- Czyżby ktoś się nie wyspał? - powiedziała głośno. Jęknął nie zabierając nadal rąk.
- Proszę, przestań. Kevin nas zabije. - wymruczał obracając głowę na bok.
- Skoro zabije to powinieneś cieszyć się ostatnimi chwilami swojego życia. - odparła bystrze. Złapała go za podbródek i zmusiła, aby na nią spojrzał. Ponownie wydał z siebie jęk przyciągając ją do siebie i całując w usta.
- Jesteś taka... Piękna to słabe określenie. Zajebiście cudowna. - wyszeptał spod jej warg. Podniósł się wraz z dziewczyną. Wpatrywał się w jej nagie ciało. Nie próbowała go nawet zasłaniać. Wiedziała, że mężczyznom podoba się jej figura. Więc pozwalała im je oglądać, badać w ciągu nocy a z rana znikała. Z Reusem było inaczej. Została. Może dlatego, że łączy ich wspólna tajemnica przed wspólnym przyjacielem?
- Okej. Koniec tego przedstawienia. - zarządziła wstając i sięgając po ubranie. - Przyznaję to była udana noc, ale muszę wrócić do domu i pojechać do pracy.
- Tylko udana? - wymruczał przyciągając ją do siebie. Kiwnęła głową a blondyn za karę połaskotał ją. Wybuchnęła śmiechem usiłując się wyrwać, ale Marco mocno ją trzymał. Nie przestał łaskotać dopóki nie usłyszał:
- To był... najlepszy...seks! A teraz mnie puść, debilu! - wydukała śmiejąc się. Po chwili poczuła ulgę. Złapała się za brzuch i ponownie się zaśmiała. - Boli mnie przez ciebie brzuch. - poskarżyła mu się.
- Można temu zaradzić. - oświadczył i położył ją na łóżku plecami. Następnie zaczął delikatnie masować jej brzuch. Jego dotyk ją parzył, doprowadzał do podniecenia. Wiedziała, że jak niczego nie zrobi to znowu będą uprawiać seks. On ją tak doprowadzał do szału.
Wstała szybko i nie patrząc na niego zaczęła się ubierać. Nie odzywali się do siebie do czasu aż nie byli kompletnie ubrani. Elena musiała doprowadzić włosy do porządku nie wspominając o rozmazanym makijażu. Zmyła jego pozostałości i szczotką chłopaka rozczesywała kołtuny. Tuż obok niej Marco psikał się swoimi perfumami wcześniej doprowadzając swoje włosy do perfekcji.
- Jak wyglądam? - spytała go gdy się oporządziła spoglądając w lustro.
- Ślicznie. Bardzo naturalnie. - stwierdził przyglądając się jej w lustrze. - A ja?
- Ujdzie. - oświadczyła uśmiechając się pod nosem. - A teraz musimy ustalić wersję wyda... - zaczęła, ale przerwał jej telefon. Pobiegła do pokoju go odebrać. W ostatniej chwili odebrała znajdując go w torebce.
- Halo? - odezwała się wsadzając porozrzucane rzeczy do torebki.
- Jak kac? - odezwał się Kevin po drugiej stronie. Zamarła. Co jak co, ale Kevina się nie spodziewała usłyszeć. Szczególnie po tym jak go zostawiła samego. Oboje zapomnieli o tym wydarzeniu.
- Mniejszy niż u ciebie. - odparła wesoło, choć wcale jej nie było.
- Kto to? - usłyszała głos blondyna z łazienki. Czym prędzej podbiegła do drzwi i je zamknęła.
- Jesteś sama? - spytał ją podejrzliwie Großkreutz.
- Co mówisz? Jakieś zakłócenia są.
- Jesteś sama Eleno Wright?! - powtórzył pytanie brunet w tym samym czasie gdy Reus zaczął pukać do drzwi.
- Oczywiście, że sama, Kevin! - niemalże krzyknęła do telefonu tak aby blondyn ją usłyszał i przestał. Niestety dalej pukał. A pukanie przeszło w walenie i donośne głosy.
- To dobrze, bo...
- Halo? Kevin? Jesteś tam? Halo? Odpowiedz mi!
- Jes... - chciał odpowiedzieć, ale dziewczyna umyślnie mu przerwała.
- Halo? Halo! Kevin no przestań! Ok, skoro lubisz się tak bawić to kończę! - powiedziała wzburzona do telefonu i zanim zdążył odpowiedzieć, rozłączyła się. Następnie otworzyła drzwi widząc opartego o framugę drzwi niezadowolonego Marco.
- Ja rozumiem, że mam zajebisty pokój, ale żeby się w nim zamykać? - spytał z złośliwym uśmieszkiem.
- Debilu! - krzyknęła na niego zaskakując go totalnie. - Kevin nasz kochany dzwonił i się pytał czy jestem z kimś, bo szanowny pan Reus tylko walił drzwi zamiast wytężyć słuch i podsłuchać jak dawałam mu do zrozumienia, że to on!
- Mama uczyła mnie nie podsłuchiwać. - oznajmił robiąc niewinną minę.
- A życie cię niczego nie nauczyło?
- Nauczyło! - zaprzeczył szybko. - Nauczyło by nie wypuszczać ze swojego domu ślicznych dziewczyn. - wyznał łapiąc ją w pasie i obdarzając pocałunkami jej szyję.
- Marco, po prostu mnie odwieź. Nie chcę się spóźnić pierwszego dnia do pracy.
- Zwal na mnie.
- Tak powiem szefowi "Przepraszam za spóźnienie, ale uprawiałam seks z przyjacielem mojego przyjaciela i nie chciał mnie puścić do pracy a do mojego przyjaciela nie mogłam zadzwonić, bo nie może się dowiedzieć co zrobiliśmy w nocy. To gdzie jest moje stanowisko?". Reus ty jesteś głupi czy udajesz?
- Udaję, aby nie przyćmić twojej inteligencji.
- Chciałbyś. - wystawiła mu język. - A teraz mnie odwieź w trybie natychmiastowym do mojego mieszkania.
- Tak jest! - zasalutował Marco i wspólnie udali się do samochodu.
- Jesteś taki kochany a jednocześnie taki upierdliwy. - powiedziała cicho tak, że tego nie usłyszał.
Tylko martwiło ją co na to Kevin. Wiedziała, że zawiodła go tuż po jej powrocie. Dwoje jego przyjaciół razem w łóżku. Miała nadzieję, że się szybko nie dowie. A jeśli tak to chociaż zrozumie. Choć teraz za bardzo jej nie zależało na Kevinie. Nie obchodziła ją jego reakcja. Zapomniała nawet jak się zachował zeszłej nocy. Cieszyła się tą chwilą. Żyła tym, że leży w jednym łóżku. Z mężczyzną, który ją zranił. Z facetem, który ją zmusił swoim zachowaniem do zrzucenia kilogramów. Z chłopakiem, który rozbudził w niej nowe uczucia.
Po pewnym czasie leżenia na jego klatce piersiowej zaczęła jeździć po niej palcami robiąc różne wzory. Gdy to go nie obudziło głaskała go po policzku. Jak to też nie podziałało usiadła na nim okrakiem. Obudził się gwałtownie podnosząc tułów. Opadł jednak z powrotem zasłaniając rękoma oczy. Dziewczyna pochyliła się nad jego twarzą.
- Czyżby ktoś się nie wyspał? - powiedziała głośno. Jęknął nie zabierając nadal rąk.
- Proszę, przestań. Kevin nas zabije. - wymruczał obracając głowę na bok.
- Skoro zabije to powinieneś cieszyć się ostatnimi chwilami swojego życia. - odparła bystrze. Złapała go za podbródek i zmusiła, aby na nią spojrzał. Ponownie wydał z siebie jęk przyciągając ją do siebie i całując w usta.
- Jesteś taka... Piękna to słabe określenie. Zajebiście cudowna. - wyszeptał spod jej warg. Podniósł się wraz z dziewczyną. Wpatrywał się w jej nagie ciało. Nie próbowała go nawet zasłaniać. Wiedziała, że mężczyznom podoba się jej figura. Więc pozwalała im je oglądać, badać w ciągu nocy a z rana znikała. Z Reusem było inaczej. Została. Może dlatego, że łączy ich wspólna tajemnica przed wspólnym przyjacielem?
- Okej. Koniec tego przedstawienia. - zarządziła wstając i sięgając po ubranie. - Przyznaję to była udana noc, ale muszę wrócić do domu i pojechać do pracy.
- Tylko udana? - wymruczał przyciągając ją do siebie. Kiwnęła głową a blondyn za karę połaskotał ją. Wybuchnęła śmiechem usiłując się wyrwać, ale Marco mocno ją trzymał. Nie przestał łaskotać dopóki nie usłyszał:
- To był... najlepszy...seks! A teraz mnie puść, debilu! - wydukała śmiejąc się. Po chwili poczuła ulgę. Złapała się za brzuch i ponownie się zaśmiała. - Boli mnie przez ciebie brzuch. - poskarżyła mu się.
- Można temu zaradzić. - oświadczył i położył ją na łóżku plecami. Następnie zaczął delikatnie masować jej brzuch. Jego dotyk ją parzył, doprowadzał do podniecenia. Wiedziała, że jak niczego nie zrobi to znowu będą uprawiać seks. On ją tak doprowadzał do szału.
Wstała szybko i nie patrząc na niego zaczęła się ubierać. Nie odzywali się do siebie do czasu aż nie byli kompletnie ubrani. Elena musiała doprowadzić włosy do porządku nie wspominając o rozmazanym makijażu. Zmyła jego pozostałości i szczotką chłopaka rozczesywała kołtuny. Tuż obok niej Marco psikał się swoimi perfumami wcześniej doprowadzając swoje włosy do perfekcji.
- Jak wyglądam? - spytała go gdy się oporządziła spoglądając w lustro.
- Ślicznie. Bardzo naturalnie. - stwierdził przyglądając się jej w lustrze. - A ja?
- Ujdzie. - oświadczyła uśmiechając się pod nosem. - A teraz musimy ustalić wersję wyda... - zaczęła, ale przerwał jej telefon. Pobiegła do pokoju go odebrać. W ostatniej chwili odebrała znajdując go w torebce.
- Halo? - odezwała się wsadzając porozrzucane rzeczy do torebki.
- Jak kac? - odezwał się Kevin po drugiej stronie. Zamarła. Co jak co, ale Kevina się nie spodziewała usłyszeć. Szczególnie po tym jak go zostawiła samego. Oboje zapomnieli o tym wydarzeniu.
- Mniejszy niż u ciebie. - odparła wesoło, choć wcale jej nie było.
- Kto to? - usłyszała głos blondyna z łazienki. Czym prędzej podbiegła do drzwi i je zamknęła.
- Jesteś sama? - spytał ją podejrzliwie Großkreutz.
- Co mówisz? Jakieś zakłócenia są.
- Jesteś sama Eleno Wright?! - powtórzył pytanie brunet w tym samym czasie gdy Reus zaczął pukać do drzwi.
- Oczywiście, że sama, Kevin! - niemalże krzyknęła do telefonu tak aby blondyn ją usłyszał i przestał. Niestety dalej pukał. A pukanie przeszło w walenie i donośne głosy.
- To dobrze, bo...
- Halo? Kevin? Jesteś tam? Halo? Odpowiedz mi!
- Jes... - chciał odpowiedzieć, ale dziewczyna umyślnie mu przerwała.
- Halo? Halo! Kevin no przestań! Ok, skoro lubisz się tak bawić to kończę! - powiedziała wzburzona do telefonu i zanim zdążył odpowiedzieć, rozłączyła się. Następnie otworzyła drzwi widząc opartego o framugę drzwi niezadowolonego Marco.
- Ja rozumiem, że mam zajebisty pokój, ale żeby się w nim zamykać? - spytał z złośliwym uśmieszkiem.
- Debilu! - krzyknęła na niego zaskakując go totalnie. - Kevin nasz kochany dzwonił i się pytał czy jestem z kimś, bo szanowny pan Reus tylko walił drzwi zamiast wytężyć słuch i podsłuchać jak dawałam mu do zrozumienia, że to on!
- Mama uczyła mnie nie podsłuchiwać. - oznajmił robiąc niewinną minę.
- A życie cię niczego nie nauczyło?
- Nauczyło! - zaprzeczył szybko. - Nauczyło by nie wypuszczać ze swojego domu ślicznych dziewczyn. - wyznał łapiąc ją w pasie i obdarzając pocałunkami jej szyję.
- Marco, po prostu mnie odwieź. Nie chcę się spóźnić pierwszego dnia do pracy.
- Zwal na mnie.
- Tak powiem szefowi "Przepraszam za spóźnienie, ale uprawiałam seks z przyjacielem mojego przyjaciela i nie chciał mnie puścić do pracy a do mojego przyjaciela nie mogłam zadzwonić, bo nie może się dowiedzieć co zrobiliśmy w nocy. To gdzie jest moje stanowisko?". Reus ty jesteś głupi czy udajesz?
- Udaję, aby nie przyćmić twojej inteligencji.
- Chciałbyś. - wystawiła mu język. - A teraz mnie odwieź w trybie natychmiastowym do mojego mieszkania.
- Tak jest! - zasalutował Marco i wspólnie udali się do samochodu.
- Jesteś taki kochany a jednocześnie taki upierdliwy. - powiedziała cicho tak, że tego nie usłyszał.
Lepszy chyba od poprzedniego tak myślę.
Jak zawsze Wam pozostawiam do oceny rozdział.
PS Niespodzianka!
Super! Super! Wspanialy rozdzial. Mam nadzieje ze tak nie zakonczy sie znajomosc Marco z Eleną. Byćmoże bedą razem. Czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper super i jeszcze raz super Kochany ten Marco po prostu cudo czekam na next :**** <3
OdpowiedzUsuńHeey ;))
OdpowiedzUsuńDziś niespodziewanie natchnęłam się na Twojego bloga. Cóż co mogę napisać. Bohaterzy jak i sama historia wciagnęła mnie. Życzę wenyy ;33
Pozdrawiam ;*